"Zderzenie czołowe" Marcela Łozińskiego to jeden z wielu polskich filmów dokumentalnych lat 70., którego bohaterem jest człowiek pracy. W niezwykle precyzyjnie skonstruowanym obrazie autor ukazuje rutynę codzienności: jako lejtmotyw wizualny powracają kolejne ujęcia pociągu wjeżdżającego na stację, Łoziński reporterskim okiem przygląda się trudowi nocnej pracy kolejarzy. Sceny te zderza z długim monologiem przedstawiciela kolejowej administracji, który siedząc za ogromnym stołem odczytuje życiorys bohatera. Niezwykle sformalizowane spojrzenie na maszynistę Cudnego przejawia się w języku przełożonego i jest podkreślane przez słyszalny w tle dźwięk maszyny do pisania. Tymczasem bohater pozostaje milczący. W stanowiących klamrę filmu ujęciach Cudny stoi przy przejeździe kolejowym, spogląda wprost w kamerę i nie komentując sytuacji w jakiej się znalazł, po prostu odchodzi. Jego milczenie nabiera znaczenia symbolicznego: jednostka zostaje w ten sposób przeciwstawiona wielkiej, zbiurokratyzowanej machinie, której działanie przekreśla gwałtownie cały zawodowy dorobek życia i pozbawia maszynistę udziału w uroczystości pożegnania, która jest zwyczajowo organizowana z okazji przejścia pracownika na emeryturę. Przygotowuje ją ekipa filmowa - są kwiaty, podziękowania, jest tłum współpracowników. Tę część filmu, inaczej niż partie ją poprzedzające, Łoziński realizuje w kolorze. "Byłoby tak:…" - takimi słowami Hanna Krall rozpoczyna swój reportaż o maszyniście Cudnym ("Wzorowe życie maszynisty Cudnego"), który stanowił inspirację dla Łozińskiego. Reżyser oddaje tryb warunkowy tego zdania poprzez czytelną dla widza inscenizację. Twórcy filmu celowo eliminują kilka wątków obecnych w reportażu, przesuwając uwagę z jednostkowej tragedii, na problem relacji jednostka - system. To zagadnienie szczególnie chętnie podejmowało pokolenie dokumentalistów "nowej zmiany" debiutujących na początku lat 70.
platforma vod