film sie nie trzyma kupy, główny bohater dorasta w tajskiej wiosce, ma mistrza mówiącego łamanym angielskim, a jak dorasta włada gładko angielskim nie umiejąc słowa po tajsku. naciągane jak mało kiedy, a to nie koniec takich niedociągnięc.
akcja jest przewidywalna, ale to jeszcze nic wielkiego jeśli byłyby fajne sceny walk lecz te są bardzo przeciętne. Od czasu do czasu, chyba dla oszczędności, walki są pokazane nie wprost ale pokazując np walczące cienie i mamy na to nałożone odgłosy, no chyba gorzej już nie można było tego pomyślec?
Odnośnie cieni, to się nie zgodzę. Raz tylko było takie ujęcie. Filmy walki rzadko mają sensowną fabułę. Głównie istnieją by pokazać właśnie te walki. Co do tago dlaczego główny bohater mówi po angielsku, to powiem Ci... Albo nie. I tak byś nie uwierzył ;)
Widzę, że nie jesteś fanem kina azjatyckiego. Tam nie liczy się intryga, logika zagadek, roztrząsanie konsekwencji. Tradycje religijne i artystyczne powodują, że bardziej liczy się barwność opowieści, emocje i postacie oponentów. Stąd wiele osób potyka się o brak logiki w takich filmach jak Ong Bak czy właśnie Zemsta w Bangkoku. Wyłącz zmysł krytyczny i upajaj się barwnością ulicy, atakami transwestytów, szaleństwem postaci czy brutalnością walk.
glowny bohater mowi po tajsku w paru scenach (jedna sobie przypominam na teraz), ale znaczna wiekszosc dialogow w jego wykonaniu jest po angielsku. zauwaz, ze chlopak jest urodzony w Angli, a nie w Tajlandi, wiec tajskiego musialby sie dopiero uczyc. widocznie mu nie wychodzila mowa i ustawili dialogi pod niego w innym jezyku. nie wiem jaka wersje ty tam ogladales. ja ogladalem ogyrinalna i dialogi sa tam 50/50 tajski/angielski. wymowa angielskiego w wykonaniu pozostalej czesci obsady tez byla taka sobie.
a skad wiesz, ze mistrz mowil lamanym angielskim? to,ze ktos miesza slowa z dwoch jezykow lub raz mowi zdanie w jednym jezyku, raz w durigm, nie znaczy, ze zadnym nie wlada.
Nie wiem czy w ogóle bym oglądała gdyby nie Jon Foo,ze względu na niego dałam 7.