A tak jest "zaledwie" dobry. Na szczególną uwagę zasługuje doskonała muzyka.
jak dla mnie ten "żabojad : jak piszesz był świetny razem z Keirą , byli największym plusem
bez nich film byłby średni
Sam Worthington i Eva Mendes , byli tacy nijacy ,
Anda00 - zgadzam się z Tobą w stu procentach. To właśnie Knightley i Canet byli tym ciekawszym wątkiem ;)
Zgadzam się w 100% z Anda00 i Poolaxoxo! Powiem nawet więcej - uważam, że z samych scen z udziałem Knightley i Caneta mógłby wyjść niezły film krótkometrażowy. Fragmenty z udziałem tego duetu oglądałem z zapartym tchem - dawno nie widziałem takiego napięcia, takiej "chemii" między bohaterami. I nie wiem, co takiego jest w tym facecie, ale we mnie wzbudził same pozytywne emocje. A muzyka rzeczywiscie znakomita. Pozdrawiam!
Fajny film i obsada też niczego sobie, za jakieś 10-20 lat może będzie z niego taki mały tramwaj zwany pożądaniem :) Muzyka jak zauważono genialna.
Ciekawe, który z tych najwierniejszych mężów oparłby się Mendes :)))
Worthington i Mendes nie byli nijacy tylko łączył ich inny rodzaj relacji. Ich połączyła tylko fizyczność. Inaczej było z Knightley i Canetem.
"Żabojad", którego byś usunął z tego filmu, moim zdaniem go ratował. Mimo to nie udało mu się to do końca... Produkcja nie zachwyca.