To film z gatunku, po ktorym wychodzi sie z kina i glosno mowi " troche dziwny" 
Widzialem go dzisiaj w Mediolanie i podsluchujac dyskusji wychodzacych z kina, 
odnioslem wrazenie, ze nie do konca byli oczarowani. Historia jednej nocy, calosc 
rozgrywa sie w ciagu 24 godzin, praktycznie dwutorowo w Nowym Yorku i Filadelfii, jest 
duzo gadaniny, niezlych dialogow: z powodzeniem moglby to byc film Allena ( ale nie 
jest), jest za to sporo dziur w scenariuszu, i jak dla mnie za malo wiarygodnosci ze strony 
paru aktorow. Mamy kochajaca sie pare Joanna i Michael, mamy piakna i niesamowicie 
seksowna Laure( to, ta trzecia) wspolpracownice Michaela. I w koncu jest ten czwarty do 
pary Alex, francuz sluzbowo na Manhattanie. To jest film o milosci, wiernosci, zaufaniu , o 
barierach w milosci o skazie i o zdradzie.O tym ,na co mozna sobie pozwalac bedac w 
zwiazku, o tym ze klamstwo ma krotkie nogi i w koncu o tym jacy jestesmy naprawde. 
Nie bede pisal wiecej, jak ta czworka bedzie kombinowac, bo nie o to tutaj 
chodzi....spoiler bylby nie na miejscu. 
Aktorsko wypada niezle, nie do konca przekonuje mnie w tym filmie Sam Worthington 
grajacy Michaela, jakos nie wierze w to co mowi, w to jak zachowuje sie, w 
szczegoolnosci w scenach na sluzbowym wyjezdzie do Filadelfii. Keira Knightley, za 
ktora nigdy nie przepadalem, jest w tym filmie niesamowita, i choc ludzie gadaja ,ze w 
kazdym filmie role swoich bohaterek gra identycznie, tak tutaj stworzyla swietnie 
zarysowana i realna postac zaplatanej w uczuciach kobiety, nie tracac tym samym nic ze 
swojego dziewczecego "looku". To jest zdecydowanie jej film. To ona przykuwa 
najwiecej uwagi, magnetyzuje. Swoja gra delikatnie wciaga widza, to jak sie zachowuje, 
niby kusi, prowokuje, wie, ze tak nie mozna, ze posowa sie za daleko, zongluje 
emocjami, a jednoczesnie my ogladajacy stoimy za nia murem. 
Jej przeciwienstwem w tym filmie jest Laura, ociakajacy sexem wulkan. Ach, jaka Mendes 
w tej roli jest powabna, gladka , az ma sie ochote zamachnac reka i przejechac po tym jej 
aksamitnym ciele:-) to jednak mam wrazenie, ze do konca nie uwierzyla w to , kogo gra w 
tym filmie, jak ma grac i widac, ze troche sie gubi gruchajac z wspolpracowanikiem. Tutaj 
jest moje male "ale".. ja nie "kupilem ich dialogow", nie przekonali mnie, ani gruchaniem, 
ani rozmowa, zero emocji, zero tego cisnienia, ktore najnormalniej w swiecie towarzyszy 
takiemu zachowaniu... zbyt mechanicznie, zbyt sztucznie, zbyt sztampowo... 
Keira Knightley zdecydowanie pokazała klasę i to iż potrafi zagrać. Zdecydowanie się zgodzę, właściwie z filmu zapamiętałam własnie ją i jej bylego kochanka. Sam Worthington jest fatalny, wygląda jak muł i jego gra aktorska pozostawia wiele do życzenia. Aktor mnie w ogole nie zachwycił , zapominałam o wszystkim co powiedział zaraz po fakcie. Sceny z nim i Mendes rzeczywiście proste, nudnawe i bez głębszego zamysłu. ( No może scena w basenie jakos przykuła moja uwagę , Mendes otworzyła się niejako przed swym współpracownikiem ujawniając cząsteczkę siebie). Jednakże film ten nie pozostaje w głowie na jakos szczególnie dlugo moim zdaniem. Daje do myślenia i zagłębia się w charaktery ludzkie, ile miłość potrafi przezwyciężyć albo jak bardzo silna potrafi byc osoba. Oceniłabym 6/10, zdecydowanie jednak dodam 1 punkt za Keirę ,krotko mowiac , POKAZAŁA CO POTRAFI. Pozdrawiam ;)
Muszę się zgodzić co do Worthingtona, miałem nadzieję, że się poprawi, ale chyba nie zamiaru zmienić facjaty. A szkoda. Keira naprawdę dobra, potwierdzam. Film ogólnie zaliczam do udanych debiutów. 
 
http://whenyouhaveinsomnia.blogspot.com/
Jak dla mnie to bardzo piękny, mądry film. Jedyne co mi przeszkadzało to fakt, że Keira jest za ładna a Eva zbyt seksowna i to trochę odwracało moją uwagę ;) 
Btw czy tylko mi przeszkadza to co Keira robi ze swoją szczęką w każdym filmie? :DD 
 
(zapraszam na relację z festiwalu na http://www.mitologiadlamas.blogspot.com )