Ostrzegam lojalnie. Typowe romansidło o "kobiecie, która niby ma wszystko, ale czegoś jej w życiu brakuje i ona oczywiście zasługuje na to coś i to coś znajduje, ale czy to wybierze...".
Filmy powiązane (beznadziejnością): http://www.filmweb.pl/film/Blue+Valentine-2010-461734
O człowieku... walnąłeś jak Hanka w kartony z tą - pożal się Boże - "interpretacją". Zdecydowanie przestaw się na filmy, które łatwiej zrozumieć, albo których nie trzeba rozumieć.
Sam film podobał mi się średnio, ale bardzo ciekawe było to, że były w nim dwa rodzaje zdrady. Z jednej strony mąż pożądający swojej współpracowniczki zdradził żonę fizycznie, ale z drugiej strony żona wciąż kocha byłego partnera i w pewnym sensie mimo, że nie zdradziła fizycznie to zdradziła równie mocno. Całą intymność przeznaczoną dla męża podzieliła na dwa i będąc z nim zdradza go myśląc o byłym kochanku i tęskniąc do niego. I też pytanie gdzie jest ta granica, czy wzdychanie do innej/innego jest już zdradą, przytulanie, pocałunki czy dopiero stosunek?
Dobrze gadasz, dokładnie tak widzę ten film, z tym, że sam jak przed chwilą go obejrzałem nie przyrównałem sobie tych zdrad do siebie, musiałbym jeszcze chwile pokontemplować.
Ile masz lat?! I Zeszłej nocy, i Blue Valentine to filmy wybitne, ale trzeba trochę życia przeżyć, mieć trochę oleju w głowie, namiastkę wrażliwości i gustu, żeby to dostrzec...