Zeszłej nocy

Last Night
2010
6,8 37 tys. ocen
6,8 10 1 36717
6,0 8 krytyków
Zeszłej nocy
powrót do forum filmu Zeszłej nocy

masakra

ocenił(a) film na 3

Wymyślone problemy, naciągany strasznie, przegadany - bez sensu. Bardziej drażni niż wzrusza.
Nie polecam.

ocenił(a) film na 8
Gosia76_samosia

faktycznie wymyślone i naciągane problemy bo przecież zdrada tak naprawdę nie występuje. Niestety ten film nie jest dla wszystkich....

ocenił(a) film na 3
aanusia001

Nie o zdradę jako problem mi chodziło, ale o to, co do niej miało doprowadzić.
Niestety,

ocenił(a) film na 7
Gosia76_samosia

oj Gosia - nie wiem co ta liczba 76 u ciebie robi, zresztą chyba obojetnie, bo mentalnie i tak mam wrazenie, ze nalezysz jeszcze do bardzo mlodych osob... Albo rzeczywiscie ją jestes, albo ... coz, po prostu zostalas na pewnym etapie! Dla mnie film jak najbardziej na tak - znam sam ten klimat, a w ogole - lubie takie ciche tony, dające duzo miejsca wlasnym przemysleniom... Taaaaa... az w pewnym momencie to mi sie az lezka zakrecila... ;)

ocenił(a) film na 3
Wikus_Van_De_Merwe

Oj oj.
Pełno tu dzieci po trzydziestce, które lubią zagadnienia w stylu - czy ta w opiętej spódnicy będzie lepsza w łóżku niż moja żona, albo czy ten kolega z przeszłości to moja niespełniona miłość...
właśnie dlatego, ze ma 76 w nicu, nie kupuję tych problemów - jakieś 15 lat za późno.
W pewnym wieku powinna iść tez odpowiedzialność za wyborem, docenienie życia, gradacja problemów.
Konieczność zdrady??? Litości.
Ja też lubię myśleć, i własnie dlatego, nie lubię naciągania i rozciągania ....
Znam duzo lepsze tytuły, które opowiadają podobne historie, ale po coś i z powodu...
sorry

ocenił(a) film na 7
Gosia76_samosia

fakt masz racje - ja zupelnie zapomnialem, ze oprocz wieku mentalnego, mamy przeciez i ten klasyczny - biologiczny... ;P
Jak ma sie te 50 czy 60 - no to tez calkiem inaczej to wygląda gdy np. czlowieka w wieku 35 hormony az roznoszą... ;D

Juz to gdzie indziej napisalem, wiec pozwolisz, ze sie powtorze: film jest b. subtelny, bezefekciarski a za to pelny elegancji i stylu oraz cichych tonow, z bardzo pasującym melancholijnym i nastrojowym, powsciągliwym skore i utrzymany w zapraszających - czesto romantycznych, w polowie ciemnych zdjeciach - dający duzo miejsca na wlasne przemyslenia.
Cos jest w tych facetach, ze dązą zawsze do jednego - tylko nieliczni powiedzą nie - a potem i tak zalują do konca zycia (wiem sam cos na ten temat!)...
Nie wiem - ale z kobietami (no powiedzmy w tym srednim podziale wiekowym ;) ) - mysle ze jest podobnie. Mimo wszystko Keira jednak sie nie skusila - choc na koncu bylo widac, ze tez pozalowala...
Mysle ,ze tez po prostu odczula (no nie mozna temu zaprzeczyc, ze byla jednak b. podejrzliwa - no i do tego lubiala krecic afery ;) ), ze cos napewno musialo sie wydarzyc na tym meetingu Sama, skoro nagle tak go przygnalo i do tego troche sie poplątal w "zeznaniach"... Za to pani Eva, rasowy Wamp, "w kazdym calu swego boskiego ciala" - on juz bardzo dobrze wiedziala czego chciala...

Ale w sumie, to wszystko - czyli ten caly psychologiczny czy nawet socjologiczny aspekt tej calej histori - jest jednak dla mnie drugorzedną sprawą. Bardziej niz co - interesuje mnie jak ten odwieczny temat "skoku w bok" zostal tu przedstawiony. Podoba mi sie jak ta Irano-amerykanka Massy Tadjedin, ktora dotychczas pracowala tylko jako scenarzystka, w tym tu swoim debiucie rezyserskim, koncentruje swoje panoramiczne obrazy na twarzach swoich emocjonalnie roztrzesionych aktorow. Podoba mi sie jak idzie w slad tego prostolinijnego plotu wokół calych tych perypeti związanych z miłością i pożądaniem z pomocą tego, ze elegancko potrafi zmieniac z jednej potencjalnej eskapady na drugą i aż do ostatecznego obrazu pozostawia otwarte - kto kogo i jak oszuka i jakie bedą konsekwencje tych wydarzen tej jednej nocy dla pary malzonkow i ich afer.

Moim zdaniem, tu gdzie film, gdzie jego przewidywalna historia jest tak staromodnie skonstruowana, że az ten nowoczesny setting (plan, miejsce wydarzenia) ustawiony w miejscach spotkań wyższej klasy staje się wtórny, gdzie brak jest ewidentnie oryginalności i niespodzianek, akurat na tym tle, doskonale punktują atrakcyjna filmowa prezentacja i cichy, dyskretny styl opowiadania.

Goska - w jednym masz racje - "Last Night", to film o pięknych, uprzywilejowanych ludziach z wystarczającym czasem na dowcipne czy b. mądre dyskusje na temat wszelkiego rodzaju nieszczęść, zatem nie opowiada niczego nowego - ani zadnej nowej historii, a jesli jest ona stara - to ani nie jest szczególnie zróżnicowana. Niemniej jednak, film pokazuje po raz kolejny trochę o tych malych "fikcjach", którymi sobie kazda (mloda, dzisiejsza?) para zyje, które sobie kazda para opowiada czy przedstawia czy tylko "wyobraza" - aby moc caly czas swoj związek zachować w - no powiedzmy: dobrym stanie - tym z początku... nienaruszonym(?)...
A i pokusa niewierności może również doprowadzać do wniosku, że każdego dnia musi sie ponownie podjąc decyzje dla/na swojego partnera. Nie ma zmiluj sie... a swiat jest pelny tych pokus i nie znasz dnia ni godziny... i nagle jest.. i dupa zimna... Nawet i 50-60-cio latkom sie to zdarzyc moze, nie mow nigdy... nigdy! ;D


ocenił(a) film na 3
Wikus_Van_De_Merwe

He he
I własnie dlatego nie mogłabym być krytykiem filmowym :-) Albo coś czuję albo nie.
Oczywiście zgoda, że pokusa może pojawić się w każdym wieku i d.. zimna... nic się nie poradzi.
Ale w tym przypadku raczej widzę d... gorącą, i gościa, który jak pierwszy lepszy naiwniak daje się nabrać na pradawny numer kobiet - będę lepsza niż ta zołza, z którą żyjesz (och, jak ja cię rozumiem)
Nie pamiętam aż tak dobrze szczegółów tego filmu, żeby tworzyć takie jak Ty recenzje, ale banał tej historii aż kuł w oczy.
Jasne, rozbijając na czynniki pierwsze, dużo jest tam pozytywnych rzeczy, ale ja mówię o historii i o tym, jak ją odebrałam.
Przypominam, ze to portal filmowy i filmy tu oceniamy.
Każdy z nas odbiera je przez pryzmat własnych doświadczeń, charakteru, oczekiwań.
Nie będę oceniać Twoich, ale już ze sformułowania "każda młoda, dziesiejsza para" widzę, że zbyt pochopnie wrzucasz wszystkich do jednego worka.
Wiesz, to jak z dobrym pisarzem.
Między innym poznaje się go po umiejętności konstruowania postaci - czy umie wejść w każdą z nich i przez pryzmat siebie stworzyć ludzi zupełnie do siebie niepodobnych, ale wiarygodnych dla czytelnika.
U kiepskich - wszystkie postacie są podobne - od dyrektora po sprzątaczkę.
Ja się nie czuje każdą parą, która przeżywa tego typu rozterki.
Oczywiście, rozterki są i będą, pokusy istnieją i kuszą.
Ale mamy mózgi, doświadczenie i rozum. Trzeba z tego korzystać, żeby przypadkiem to, co się wydaje tak atrakcyjne, nie odebrało nam tego, co naprawdę ważne.
Na etapie życia tych postaci - to był po prostu kaprys-dlatego historii nie kupuję-chociaż obejrzałam i nie uważam, ze film jest zły. Po prostu historia banalna z udziałem postaci, które powinny być już na następnym etapie rozwoju.




ocenił(a) film na 7
Gosia76_samosia

no nie jestem do tego przekonany, co napisalas...
Musisz zauwazyc, ze to byly dosyc swieze jeszcze pary czy mlodzi po prostu jeszcze ludzie, z duzego miasta, nowoczesni, bezdzietni, na początku ich zawodowych karier, w dzisiejszych czasach - a nie za czasow PRLu! Dzis inaczej sie zyje. Ja sobie nie wyobrazam na przyklad tak juz na fest "zajechanego" stosunku partnerskiego czy malzenstwa - w jeszcze przeciez mlodym wieku, ktore by wlasnie myslalo tak jak ty, ktore nie mialo by juz zadnych pytan do zycia, juz zadnych rozterek, przeciez to koszmar.. flaki z olejem! Ty caly czas piszesz o koniecznosci zdrady - alez nie koniecznosci - mozliwosci zdrady! A to jest przeciez wielka roznica - jak juz napisalem pokusa zdrady a nawet tylko jej sobie wyobrazenie - moze byc tez motorem milosci, wlasnie tym ze codziennie sie budzisz i na nowo stajesz u boku swojego partnera, sie na niego decydujesz. Nie ma lepszego potwierdzenia milosci drugiej osobie... Ja mam olbrzymi krąg przyjaciol, tak samo w pracy - tam nawet wiekszosc to są kobiety... U mojej partnerki jest podobnie - takze codzienie napotykamy atrakcyjnych ludzi i tez jak juz pisalem, zdajemy sobie z tego sprawe, ze w kazdej chwili moze sie cos wydarzyc, lecz nas to nie paralizuje a wprost przeciwnie - te fikcje nas jeszcze bardziej ze sobą scalają! Piszesz - ale mammy mozgi, doswiadczenie i rozum i trzeba z tego korzystac - ale co to w ogola znaczy? Przeciez to jakas floska , platituda - wlasnie dlatego jak dlugo bedziemy miec mozgi - tak dlugo bedzie sie o tych rzeczach myslalo - tylko bezrozumny nie ma zadnej fantazji... Nie wiem - ale calkiem inaczej oodebralas ten film ode mnie, bo ja rowniez tam zadnego kaprysu nie zauwazylem. To tez taka floska - kaprys? Gdzie zauwazylas tam jakies dziwactwo albo chwilową zychcianke - nie zauwazylas tego wewnetrznego rozdarcia kazdej postaci i tej walki miedzy miloscią a poządaniem?

ocenił(a) film na 3
Wikus_Van_De_Merwe

Musiałabym ten film jeszcze raz zobaczyć, żeby wejść tu na bardziej szczegółowy poziom dyskusji.
Jednak idąc tropem mojego wpisu - zapewne najprościej chodziło mi o to, że film miał być, i jak widać, dla niektórych był, obrazem rozdarcia i bardzo skomplikowanych emocji, prowadzących do pewnych przemyśleń, wyborów, konsekwencji...
Widziałam oczywiście tą próbę, ale dla mnie był to oczywisty przerost formy nad treścią.
Problem banalny, historia banalna, ale poprzez grę aktorów, własnie te "ciche tony" , o których pisałeś na początku, ten banał ubrany w dramat. Dlatego pisałam, ze ja tego nie kupuję.
Fantazje na temat innych osób, pokusy w pracy...jasne. Rozumiem to i rozumiem też ludzi, których spotykają różne przygody, i muszą nieraz podejmować niełatwe decyzje.
Gdyby ten film opowiadał pop prostu taka historię - to ok. Widzę na ekranie prawdę i czy mi się podoba, czy nie, akceptuję jej "prawdziwość" i sytuacje jak najbardziej ludzką.
Nie róbmy jednak z tego przerysowanego dramatu, tych ochów i achów, udawanych dylematów moralnych.


ocenił(a) film na 3
Gosia76_samosia

Gosia masz 100% racji przerost formy nad treścią .Vikus w ICH rzeczywistości młodzi ludzie amerykanie inaczej niż my europejczycy postrzegają zwiąski partnerskie,a już napewno życie i od tego trzeba zacząć. Więc jako osoba już dojrzała z bagażem doświadczeń i mózgiem powinieneś o tym wiedzieć.Film kapitalnie zagrany tu niema wątpliwości ale jako całość słabiutki i z lekka drażniący przynajmniej mnie jako samca alfa.

ocenił(a) film na 3
emm79

Dzięki. Dzisiaj znowu był chyba na Canal plus, zapomniałam obejrzeć, bo dawno widziałam i żeby trochę odświeżyć swoje pretensje, powinnam zobaczyć go jeszcze raz-ale mi się nie udało.
Chociaż końcówka mi mignęła i chyba nie zmieniłabym zdania o nim nawet po powtórnym obejrzeniu.

Gosia76_samosia

Też się z Tobą zgadzam, miałam wrażenie że główni bahaterowie w filmie zachowują się jakby mieli po przysłowiowe 15 lat, szczególnie ona. Tylko ostatnie kilka sekund filmu sprawiło, że podniosłam ocenę na 4, bo lubię niejednoznaczne zakończenia...