To, ze ona nie przespala sie z tym kolesien nie znaczy, ze nie zdradzila swojego meza. Istnieje tez cos takiego jak zdrada emocjonalna, ktora jest nawet gorsza od tej fizycznej.
Ogladalas "oczy szeroko zamkniete"¨? Nicole Kidman zdradza w nim swoje ciche, skyte pragnienie z przeszlosci, ktorego nie zrealizowala. Takie pragnienie, przychodzi do kazdej kobiety, w pewnym momencie jej zycia. Przynajmniej raz. Niektorzy nazywaja to zdrada emocjonalna.
Niektorzy nawet twierdza, ze jest GORSZA od fizycznej.
Miec okazje na skok w bok, i z tego nie skorzystac, to jest dopiero sila charakteru.
Nie ulec pokusie, zwlaszcza tak ponetnej i seksownej jak Eva Mendes.
Znajdzie sie jakis mezczyzna co powie nie ?! Hehe....
Widze ze, nie ma sie co martwic jednak, wg Paulinki1128, zdrada fizyczna nie jest taka zla wcale. Ale fajnie :)
ale samoo pragnienie jeszcze zdradą nie jest lecz gdy więź psychiczna pomiędzy partnerami zostaje naruszona przez trzecią osobę. Wedłóg mnie na pewno gorsza jest zdrada emocjonalna od skoku w bok.
Nie twierdze, że zdrada fizyczna nie jest zła.....jednak jeszcze była bym w stanie wybaczyć zdrade pod chwiilą momentu, po pijaku...ale w życiu nie wybaczyła bym jakby mój partner za moimi plecami spotykał się z inną osobą.
Możesz zdefiniować jakoś to pojęcie "zdrada emocjonalna"? Skoro piszesz, że ta właśnie jest gorsza od fizycznej, to chyba potrafisz wysunąć jakieś argumenty? Po pierwsze, to nie wydaje mnie się, żeby można było w ogóle jakieś stopniowanie zastosować: lepsze, gorsze, w jakim sensie? Ile szkód jest w stanie wyrządzić w związku, jak długo zapada w pamięć, jaka wielka krzywda pozostaje, to chyba nie da się zmierzyć w takich kategoriach. Po drugie, zdrada fizyczna wynika z wyboru, jest efektem decyzji podjętej (bardziej lub mniej świadomie) przez osobę dokonującą zdrady. Alkohol, przypadek czy zbieg okoliczności nie mają tutaj nic do rzeczy. Każdy sam kieruje swoimi czynami, jeśli jest na tyle inteligentny to przynajmniej się nie wypiera. "Zdrada emocjonalna", może być ulotnym zauroczeniem, które niepodsycane przeminie. Może być zakochaniem lub głęboką miłością, ale to się nie stanie bez wejścia w relację z obiektem tych uczuć.
ten film opowiada o dwóch zdradach jednej czysto fizycznej (Laura powiedziała że Michale pociągałby ją nawet gdyby jej mąż żył, nie było między nimi żadnych emocji, uchucia Michaela względem żony nie zmieniły się) drugiej czysto emocjonalnej (Joanna uświadomiła sobie że jednak kocha Alexa, nie potrafiła odpowiedzieć "Kocham Cię" mężowi) rozstrzał między tymi dwiema sytuacjami jest tak wyraźny że dziwię się, że tego nie widzicie..
postaw sobie pytanie: czy wolałabyś dowiedzieć się, że facet z którym jesteś od lat raz przespał się z inną czy może lepiej gdy dowiadujesz się, że kocha inną nie Ciebie, z Tobą wiąże go tylko czas spędzony razem, pieps i hipoteka?
Jak czy wolałabym? Jeśli facet z którym byłabym od lat przespał by się z inną, to by oznaczało że jest słaby, że jest mięczakiem. Nie chciałabym być z kimś takim nawet jednego dnia dłużej. Druga sytuacja jest nieprawdopodobna, mnie się nie da nie kochać:p
Twierdzę tylko, że na czyny mamy większy wpływ niż na uczucia. Zgadzam się w pełni z użytkownikiem 13bpm;)
Paulinko;
Traktuj moje wypowiedzi z przymrozeniem oka. Tak jak ja traktuje zycie:)
To apropo mojej wypowiedzi odnosnie zdrady fizycznej.
ale o co chodzi? czujesz sie atakowana moja wypowiedzia? Poprostu luzno wyrazam swoja opinie z mysla o jakijs ciekawej dyskusji ale widze, ze nic z tego....no coz....
Ciekawe za to jak wnioskujesz moje podejscie do zycia po przeczytaniu dwoch zdan?
Nie ma takiej kobiety na świecie (z wyjątkiem tej z którą jestem w związku), która kusząc spowodowałaby, że bym uległ pokusie. Może to kwestia charakteru, może wiary a może wpojonych zasad. Jestem na to zbyt cyniczny. Lubię seks ostry jak również delikatny, jednak generalnie uważam go za... słabość. A "dupy", które starają się skorzystać z okazji wyczuwam na odległość i traktuję wóczas z pogardą - nie mniej jak frajerów robiących z siebie psy i latających za "laskami", Nicole K. czy Ewami M. czy podniecających się "ruchankiem". Dla mnie to żenada.
13bpm to faktycznie kwestia charakteru, wiary i zasad. Faktycznie te amerykańsko filmowe skoki w bok są cokolwiek żenujące, ale w końcu jakoś muszą to zaprezentować. Nie napisaleś jak oceniłeś film, ale sądząc po wypowiedzi, pewnie nisko. Dla mnie dobra obsada aktorska i tyle, bo co więcej - małżeństwo ktore szuka sobie możliwości odskoczni od partnera. To po co w ogóle brać ślub? Albo się z kimś jest na dobre i złe chwile, albo niepotrzebnie traci się czas i marnuje sobie i drugiej osobie życie.
Ogólnie dla mnie film względem fabuły ZERO ciągnące się jak tani ser w spagetti, ale Keira i Sam - podnoszą ocenę na 6/10. Pozostaje jednak ten niesmak zdrady i faktycznie człowiek się zastanawia, czy zawsze to facet jest ten niewierny? ...
po pierwsze to tylko film i to w dodatku typowa produkcja hollywood. temat zdrady obydwojga małżonków nie podlega dyskusji choć są to różne rodzaje zdrady (jak opisane wyżej). Natomiast irytuje sposób zaprezentowania tematu, jak zwykle dystyngowane towarzystwo z Nowego Yorku + romantyczny pisarz z Francji (poszli na łatwiznę). Znacznie trudniej jest przedstwić temat zdrady na przykładzie zwykłych szararaczków. Jednak filmu nie należy skreślać a obejrzeć warto choćby dla gry aktorkiej. Mi najbardziej utkwił moment z końca filmu gdy Andy zauważa pantofelki stojące w nieładzie. Tak czy inaczej oglądając poczynania bohaterów nasuwa sie myśl: "Czemu oni niby się oszukują ze nie zmierzają do zdrady kiedy każdy ich ruch, spojżenie zaprzeczają temu". Nie ma to jak samemu siebie oszukiwać, trzeba wiedzieć kiedy powiedzieć stop by sprawy nie zaszły zbyt daleko. Moja ocena 6/10