Ten "film" (cudzysłów nieprzypadkowy) nie przedstawia biografii piłkarza, nie zobaczymy w nim ani wywiadów, ani też najważniejszych wydarzeń z bogatej kariery Zidane'a. Realizatorów nie obchodzi też wynik spotkania. To Zidane jest głównym i jedynym bohaterem filmu, obserwujemy każdy jego ruch, gest, emocje podczas jednego meczu. Czyli 90 minut nudy. Rozumiecie na jaki pomysł wpadł reżyser? By nagrać jeden mecz Zidane'a od początku do końca. I jaki to miało sens? W erze YouTuba i kompilacji typu "Ronaldo vs Inter" prezentujących grę danego zawodnika w jednym meczu nie ma taki film żadnego sensu. No naprawde żadnego. Poza tym każdy kibic doskonale wie, że ujęcia z poziomu boiska są bezndziejne, nic na nich nie widać. Nie widzimy sytuacji na boisku w jakiej znajduje się zawodnik przy piłce. Widać, że operatorzy chyba nie uprawiali nigdy żadnego sportu sami ani nie są kibicami. Taki film to totalne niezrozumienie tematu. Nie mam pojęcia po co on powstał.