Nie jestem w stanie pojąć kwestii upływu czasu w tym filmie. Ilość zdarzeń (choroba chłopca, strajk,
ślub brata, ślub siostry, rozpoczęcie i ukończenie szkoły itd) sugeruje upływ kilku, może nawet 10 lat.
A jednak nie zdecydowano się nawet na zmianę aktora, grającego chłopca. Zamiast tego, w każdej
rozmowie podkreślano, że jest już dorosły, że jest już mężczyzną. Efekt niektórych scen był
dziwaczny albo wręcz komiczny.
Czy ja nie wyłapałem jakiejś konwencji? Czy to ma być bajka fantasy, gdzie ludzie się nie starzeją?
Czy może po prostu totalna bezmyślność i niechlujstwo w wykonaniu tego "klasyka"?