No cóż, oglądam go właśnie na bieżąco i wiem, że kolejny raz go nie obejrzę.
Generalnie film się ciągnie i ciągnie i ciągnie, mało jakichś większych zwrotów akcji. Zombie sobie chodzą jak paralityki, chociaż na charakteryzację niektórych narzekać nie mogę, aczkolwiek bardziej jest to związane z tym, że wywołują śmiech niż strach.
Zombie-guru niesamowicie mnie denerwuje tymi swoimi wyciami, no ale może to właśnie o to chodzi. No i strasznie szybko "know-how"- nic tylko bić brawo!
Właśnie dotrwałam do sceny końcowej- ludzie pozwalają zombie odejść, czyli, że co ? Zombie się przerzucą na wegetarianizm ? Ha ha ha!
Generalnie film dobry do obejrzenia jak już naprawdę nie ma w TV nic ciekawszego.
Pozdrawiam tych, którzy się ze mną zgadzają i tych, którzy nie :)
Ja polecam zamiast oglądania tego filmu poczytać książkę. Zmarnowane 1,5 godziny. Generalnie film nudny, poza tym nie wiem co w nim mogło być strasznego, bo chyba nie zombie...
Ja wiem czy takie znowu zmarnowane? Owszem, film najlepszy nie był ale ja jestem zadowolona, że go obejrzałam :) Słyszałam wiele negatywnych opinii na jego temat i generalnie zgadzam się z założycielem tematu - brak ciekawszych zwrotów akcji, a niektóre wątki wręcz idiotyczne (głównie końcówka ;)). Jedyne co mi się naprawdę spodobało to scena przy początku, gdzie zombiak napieprzał tasakiem w tę drewnianą bramę i to, co działo się po tym. Może niestraszne, ale mnie zaciekawiło.
... również pozdrawiam podzielających moją opinię jak i tych, którzy twierdzą inaczej ;)
No... taki sobie, najłagodniej rzecz ujmując.
Akcja, tempo, napięcie, zdjęcia (plus efekty: charakteryzacja, sceny walk etc.), aktorstwo - tu to bym się nawet aż tak strasznie nie czepiał, generalnie ujdzie: oglądało się to jakoś nawet bez znużenia, trochę nerwów było, akcja jakoś trzymała się kupy. Idiotyzmów fabularnych trochę było, to prawda (dlaczego nikt od razu nie rąbnął tego przywódcy umarlaków?; dlaczego nażarłszy się burżuazyjnego mięcha zombiaki odchodzą sobie w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku niczym jakiś jeździec znikąd z hollywoodzkiego westernu sprzed pół wieku? - pytania, które stawiacie na tym forum, mnie też dręczyły), ale w sumie jakoś nie bardzo psuły one zabawy. No, ale sam, za przeproszeniem, sens filmu - tu już nie ma litości. Lewactwo dla gówniarzy: babilońscy krwiopijcy wpadają we własne sidła, nadchodzi oto armagedoniczne starcie wyalienowanego neoliberalnego kapitału z zagrożonym gatunkiem (a co! przecież te zombie są jak raz wykreowane na jakieś tam płetwale błękitne czy inne, równie błękitne, Na'avi), z którego to starcia zwycięsko wychodzi tylko wyklęty lud ziemi... no po prostu - bóóój tooo jeeest naaasz ostaaatni!!!... Naprawdę, fabularnie przypomina to choćby skandalicznie słynną, radykalnie komunistyczną powieść naszego Bruno Jasieńskiego "Palę Paryż" - tylko że to było, na litość boską, pisane prawie sto lat temu...