I nie mówcie, że kolejny dyletant, który nie potrafi odnaleźć głębi i wielkości kina. Pawlikowski próbuje nieudolnie kopiować mistrzów klasyku. Te wszystkie nabufane zdjęcia i dialogi są słabe i czuć w nich nieszczerość robienia czegoś na siłę bez zrozumienia istoty klasyków. Na szczęście ten film nie dostał Oskara, bo niby za co? To tylko nieudolna kalaka klimatu wielkiego kina polskiego (celowo nie podaję tytułów). I ktoś tam wcześniej porownywal film do Nieznosnej lekkości bytu.. proszę was...