Pawlikowski zostawia w tym filmie całą masę wolnego miejsca, dla tych, którzy przeżywali podobne emocje i rozterki. I chwała mu za to! Z drugiej jednak strony podejrzewam, że bardzo dużo widzów zwyczajnie nie będzie miała czego podłożyć w te puste miejsca, albo będzie podstawiać w nie klucze rozumienia rodem z życiowej tuby, przez którą właśnie przelatują bez większych perturbacji.