PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=764039}
7,6 134 655
ocen
7,6 10 1 134655
7,9 53
oceny krytyków
Zimna wojna
powrót do forum filmu Zimna wojna

Zula zachowuje się jakby niezrównoważona psychicznie. Pytanie: na co może być chora? Borderline? ChAD?

ocenił(a) film na 10
jessamine90

Jak dla mnie to po prostu Kobieta ;)

ocenił(a) film na 9
raaadoslaw84

W takim razie współczuję spotykania tylko takich kobiet ;)

Dla mnie jej zachowanie to był jeden facepalm za drugim.

ocenił(a) film na 10
jessamine90

Oj tam, ja osobiście bardzo sobie chwalę! ;) Kobiety takie jak Zula mają tę jedną wspaniałą cechę, że nie wieje od nich masakryczną wręcz nudą ;) A wszystkie jej intencje znam i rozumiem, więc facepalm-ów nie było :P

ocenił(a) film na 9
raaadoslaw84

W razie czego: uwaga, spoiler!

Najpierw go zostawia bez słowa bo tak, a potem jak on wraca do Polski za nią to jest: "poczekam na Ciebie..."
Albo: "Mama idzie", a ona się rzuca na szyję Wiktora z tekstem "kocham Cię nad życie, ale muszę się wyrzygać"
Proszę Cię, co ona dla niego zrobiła? Absolutnie nic, ale skoro on daje całego siebie, to bierze - bo czemu nie...
Niestabilność emocjonalna nie jest potrzebna do bycia ciekawą osobą.

ocenił(a) film na 10
jessamine90

Hehe... nie obraź się, ale to jest jednak swoistego rodzaju sztuka, że można w ogóle nie zrozumieć intencji jakimi kieruje się Zula (podkreślam: "zrozumieć", a nie "identyfikować się z nimi"), a jednak, mimo wszystko, wystawić temu filmowi ocenę 10/10. Przyznam, że jest to dla mnie o niebo bardziej fascynuje i ciekawe niż Twoje pierwotne pytanie o Borderline, czy ChAD :D No ale to może taki znak czasu, że komplikacje życiowe i emocjonalne, tak normalne w świecie naszych babć i dziadków, dzisiaj stanowią podstawę do zastanawiania się nad czyjąś kondycją psychiczną ;) No tak, tak... życie generalnie nam się trochę spłaszczyło i w zasadzie, jeśli nie jest ono jak rura przez którą się przelatuje, to znaczy, że coś jest z nami nie tak. Wybacz, że nie będę rozbierał wątków które poruszyłaś na części pierwsze, ale pewnie i tak byś nie uwierzyła, że to o to chodzi ;) W zamian przytoczę jednak najlepszy, moim zdaniem, fragment z recenzji Tomasza Raczka, który tyczy się również zachowań i rozterek Zuli: "Oglądając „Zimną wojnę”, śledziłem historię Wiktora i Zuli, ale jednocześnie biegłem w myślach przez płotki własnego życia. Nie znajdując ani w filmie, ani w tej sytuacji fałszu, wpuściłem Pawlikowskiego głęboko, gdzie nikt prawie nie bywa. Nie bałem się skuchy. I jej nie było." :)

ocenił(a) film na 9
raaadoslaw84

Ok, ciekawe.
Czy film o osobie chorej nie może być genialnym filmem? Czy nie mogę doceniać każdej sceny, która jest dopracowana wręcz do perfekcji? Czy nie mogę doceniać historii miłości mężczyzny do kobiety, która nie jest w stanie zrobić dla niego tego, co on zrobiłby dla niej? I to jeszcze w tak tragicznych (nie mam tu na myśli potocznego znaczenia tego słowa) czasach?

Nie uważam, że życie musi być jak rura przez którą się przelatuje, nawet nie wierzę, że takie w ogóle potrafi być. Życie już tyle razy kopnęło mnie już w cztery litery i nagle zmieniło swój bieg, że nie jestem w stanie tego zliczyć. I miałam do czynienia z różnymi ludźmi i z różnymi chorobami psychicznymi i musiałam bardzo dużo zrozumieć, żeby po tym wszystkim się podnieść.
Tu nawet nie chodzi o to, że nie rozumiem zachowania Zuli, bo poniekąd jestem w stanie ją rozumieć, a wręcz nawet czasem się z nią zidentyfikować, ale chociaż nie jestem ani psychologiem ani psychiatrą, to jestem pewna tego, że Zula do końca zdrowa nie jest i że jej reakcje i zachowania nie zawsze są adekwatne do sytuacji.

Zresztą koleżanka, z którą byłam w kinie, od razu po wyjściu z sali powiedziała, że Zula jest niezdiagnozowana.

ocenił(a) film na 10
jessamine90

Ale to nie jest film o chorej osobie ;) I oczywiście, można się zachwycić wszystkim o czym piszesz, ale jednak nie rozumiejąc intencji Zuli, to tak, jakby przeciąć cały sens tego filmu na pół. Piszesz, że Zula zostawia Wiktora we Francji "bo tak". No właśnie wcale nie "bo tak", tylko dlatego, że Wiktor przeszedł ogromną przemianę między tą osobą, którą był w "Mazurku", w Polsce, a tą, którą stał się w Paryżu. Bez wątpienia nadal kocha Zulę, ale z dojrzałego artysty przechodzi w zblazowanego uczestnika paryskiej bohemy, która najzwyczajniej w świecie stała się dla niego ważniejszym życiowym odniesieniem niż sama Zula. Do rangi symbolu całej tej sytuacji urasta oczywiście scena z krawatem, po mistrzowsku wpleciona w fabułę. Przecież ona w tym nieszczęsnym Paryżu de facto straciła faceta, którego pokochała, a Wiktor zrozumiał to wszystko właśnie za sprawą jej wyjazdu. Wraca zatem do Polski wprost do komunistycznej katowni, a ona ratuje go robiąc coś, co doprowadza ją do maksymalnego obrzydzenia sobie życia. No więc, zanim na dobre wpadnie w ramiona Wiktora idzie się wyrzygać, że musiała poślubić komunistycznego aparatczyka, żeby go ratować. Wreszcie Zula i Wiktor dochodzą w swoim życiu do ściany... są upodleni i bez szans na zmianę swojego losu. Pawlikowski uśmierca zatem swoją dwójkę bohaterów w sposób tyleż subtelny, co artystyczny.

ocenił(a) film na 9
raaadoslaw84

Czy to nie jest właśnie piękne w sztuce, że do każdego może dotrzeć w inny sposób?

Ja się nie mogę z Tobą zgodzić. Wiktor nie przeszedł zmiany przez życie w Paryżu, tylko przez to, że został opuszczony przez kobietę swojego życia, której chciał zapewnić lepsze życie w lepszym świecie. Nie może zrozumieć dlaczego nie chciała z nim uciec i probuje się zatopić w tym świecie, chociaż cały czas marnieje nie mogąc o niej zapomnieć.
Po tym jak ona przyjeżdża na dłużej do Paryża - on jest cały czas dla niej, chce dla niej wszystkiego i stara jej się to dać w swój nieudolny sposób. Ona tego nie widzi, zamiast z nim porozmawiać to oskarża go i atakuje po czym wyjeżdża.
A jemu nie pozostaje już nic innego niż pojechać za nią. I całkowite upodlenie się, żeby tylko być bliżej niej w żaden sposób nie robi z niego tego "dojrzałego artysty" którym był wcześniej w Polsce.

ocenił(a) film na 10
jessamine90

A gdzie tam jest powiedziane, że Wiktor chciał uciec na Zachód, żeby zapewnić Zuli lepsze życie? Zwróć uwagę jak nakreślone są obie te postaci. Zarówno, ona, jak i on są niezwykle ambitni. Zula wkręca się do "Mazurka" troszkę na tzw. cwaniaka, ale za to Wiktor konformistycznie milczy na rozmowie z ministrem, żeby przypadkiem nie złamać sobie kariery. Różnica jest tylko taka, że dla niej - prostej dziewczyny ze wsi - "Mazurek" jest szczytem marzeń, a dla niego szybko staje się zaledwie trampoliną do czegoś lepszego. Czy można się dziwić, że zupełna prowincjuszka (nawet z wielką charyzmą) zwyczajnie boi się porzucić wszystko co już osiągnęła? A przecież na tym nie koniec! Czy Wiktor nadal będzie ją kochał, kiedy okaże się, że w Paryżu będzie mogła tylko zmiatać ulice? Oczywiście losy potoczyły się nieco inaczej, ale w Berlinie nie mogła tego wiedzieć. Natomiast - w moim przekonaniu - Pawlikowski naprawdę bardzo wyraźnie zarysowuje przemianę Wiktora w Paryżu, który zachowuje się momentami wręcz jak błazen i karykatura samego siebie. A wszystko to na potrzeby przypodobania się nowemu środowisku. Zulę zaczyna przy tym traktować jak zwykłą głupią kozę. Odrzuca krawat, który ona mu doradza, choć przecież to on sam chciał jej rady. Na imprezie opowiada wszystkim, że zabiła ojca i że tańczyła dla Stalina na Kremlu. Oczywiście tylko po to, żeby rzekomo nabić jej "fejmu" w paryskim środowisku artystycznym. Kiedy Zula chce z nim porozmawiać i chce od niego pocieszenia, dla niego ważniejsze jest wyjście do klubu, gdzie ona siedzi sama przy barze, bo on niezmiennie udziela się w środowisku swoich nowych znajomych itd. itd. Owszem, Zula jest zadziorna, ale wszystko robi w kontrze do błazeńskich zachowań Wiktora. Jak większość Kobiet próbuje także wzbudzić w nim zazdrość. Ale wreszcie pęka i wyjeżdża, bo Wiktor może i dba o rozwój jej kariery, ale nie ma już w sobie nic z faceta, którego pokochała :)

ocenił(a) film na 9
raaadoslaw84

Widzisz, ja widzę inne rzeczy, zwracam uwagę na co innego. Częściowo pewnie przez doświadczenie, co innego jest dla mnie ważne i z czym innym się identyfikuję.
Czuję się teraz trochę jak na lekcji polskiego, moja interpretacja utworu jest inna, a Ty próbujesz mnie przekonać do Twojego klucza odpowiedzi ;) Zostanę przy swojej wersji, ale na pewno przy okazji jeszcze raz obejrzę film i sprobuję zwrócić uwagę na to o czym wspominasz :)

ocenił(a) film na 10
jessamine90

Oj tam, oj tam... to nie jest żadna interpretacja utworu, tylko zwrócenie uwagi na jego zasadniczą treść ;) A kolejny seans mogę rzeczywiście polecić, bo za każdym razem widzi się troszkę więcej i odbiera troszkę inaczej :)

raaadoslaw84

Borderline. Coz wiecej dodac.

efcix

sie nie znasz. pozdrawka.

jessamine90

jessamine90 - narzekasz, że co z niej za kobieta. psychopatologia w użyciu z całym rozmachem. współczujesz spotykania tylko takich kobiet. a dałaś 10. i czuć, że film wlazł i nie chce wyleźć. czyli film jest baaardzo dobry. Zula zrobiła kiedyś. gdzieś jakiś grymas zgodny z klasyfikacją dla osobowości z pogranicza - a gdzieś indziej, w innym czasie, ktoś zupełnie jej nieznany - czyli widzowie - dyskutują zawzięcie nad tym. to jest właśnie wielkie aktorstwo, wielkie kino, wielka sztuka. P.S. zdecydowanie KOBIETA. Uch !!

ocenił(a) film na 9
Tarita_Teriipaia

Nie narzekam, po prostu uważam, że postać miała jakieś zaburzenia i chcę się dowiedzieć jakie. To nie jest standardowe, zdrowe, ludzkie zachowanie.
Film jest świetny, zdjęcia są świetne, role są świetnie zagrane, historia jest naprawdę wciągająca. I nie wiem co ma jakość filmu do osobowości jednej z postaci.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones