PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=586583}

Zjawa

The Revenant
2015
7,2 286 tys. ocen
7,2 10 1 285680
6,9 96 krytyków
Zjawa
powrót do forum filmu Zjawa

Tego nie przewidzi nawet redaktor Muszyński, więc do rzeczy:

The Revenant - film w reżyserii ubiegłorocznego zdobywcy Oscara („Birdman”) Alejandro G. Inarritu, zainspirowany powieścią Michaela Punke z 2002 roku (na faktach). „Zjawa” to faworyt zbliżających się Oscarów. Film otrzymał, aż 12-cie nominacji do nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej i powinien zgarnąć conajmniej połowę z nich. Ale czy będą to Oscary przyznane w najważniejszych kategoriach?

- Film? Czemu nie? A najprawdopodobniej tak. Pod względem artystycznym, jak i głębi podejmowanego tematu, „Zjawa” równorzędnych rywali ma tylko dwóch: „Big Short” i „Spotlight”. Inarritu złapał się za nieśmiertelny temat zemsty i hartu ludzkiego ducha mogącego przezwyciężyć wszystko (chcemy w to wierzyć). Natomiast McKay i McCarthy wzięli na warsztat realia współczesnego świata, które dotąd nie doczekały się wiarygodnego odzwierciedlania na dużym ekranie. Ale co jakiś czas wiatry się zmieniają, więc może w tym roku uznanie Amerykańskiej Akademii Filmowej (w co wątpię) zyska kino widowiskowe: „Mad Max: Fury Road” lub „The Martian”.

- Reżyser dostał już swoją statuetkę w zeszłym roku, a amerykańskie jury niezwykle rzadko się w tej kategorii powtarza. Ostatni taki przypadek miał miejsce… ponad sześćdziesiąt lat temu. Joseph L. Mankiewicz wygrał w latach 1950-51 („List do trzech żon” i „Wszystko o Ewie”), triumfując również, jako autor scenariuszy do tych filmów. Wcześniej był jeszcze tylko John Ford (rekordzista, który w całej karierze zdobył cztery Oscary za reżyserię), ale dwa razy z rzędu wygrał w latach 1941-42 („Grona gniewu” i „Zielona dolina”). Statystyki szans nie umniejszają, choć w oparciu o nie, stawiałbym raczej na kogoś z dwójki: Adam McKay („Big Short”) / Tom McCarthy („Spotlight”).
- Scenariusz odpadł w przedbiegach.
- Ról kobiecych (poza epizodyczną kreacją Melaw Nakehk’o, jako córka wodza plemienia Ree) w „Zjawie” brak.
- Tom Hardy (pominięty przy okazji Złotych Globów) stworzył znakomity czarny charakter (z tym jego niepowtarzalnym, mrukliwym głosem może konkurować chyba tylko Russell Crowe) nie dając się przyćmić Leonardo DiCaprio w żadnej wspólnej scenie. A w tych, w których nie towarzyszył mu „Wilk z Wall Street”, zwyczajnie zawłaszczał uwagę widzów w kinie. Niestety w kategoriach aktorskich, to właśnie ta za rolę drugoplanową męską wydaje się mieć najsilniejszą konkurencję. Decyzja o przyznaniu Oscara pomiędzy Hardy’m, a Bale’m („Big Short”), czy Ruffalo („Spotlight”) to jak rzut monetą. No i jest jeszcze czarny koń Mark Rylance („Bridge of Spies”). A może, tak jak przy Złotych Globach, znów zadziała fenomen Sylvestra Stallone’a? No bo kto nie kocha „Rocky’ego”?
- Na koniec Leonardo DiCaprio i jego piąta nominacja. Z całym szacunkiem dla jego dorobku, obawiam się, że właśnie to jest najmocniejszy argument. Matt Damon (nie licząc Oscara za scenariusz do „Good Will Hunting”) oprócz tegorocznej nominacji miał tylko dwie (drugoplanową męską za „Invictus” 2009 r., i właśnie za „Good Will Hunting”). Michael Fassbender wcześniej był nominowany, tylko raz (za rolę drugoplanową w „12 Years a Slave”). Natomiast Bryan Cranston wcale. Gdyby wygrał Eddie Redmayne byłby dopiero trzecim aktorem, w historii rozdania Oscarów, który zwyciężył w tej kategorii dwa razy z rzędu. Wcześniej dokonali tego tylko Tom Hanks („Forrest Gump” i „Philadelphia”, w latach 1994-1993) i Spencer Tracy („Miasto chłopców” i „Bohaterowie morza”, w latach 1939-1938).

Jeśli DiCaprio w tym roku znowu nie zdobędzie statuetki (a jeśli już to na korzyść Fassbendera lub Redmayne’a) może to i dobrze. Wciąż stać go na więcej. Ze „Zjawy” wycisnął ile się da, ale to była wciąż tylko kolejna znakomita kreacja. Nie lepsza niż w filmach, w których był dotychczas nominowany „The Wolf of Wall Street” 2013r., „Blood Diamond” 2006r., czy „Aviator” 2004r. Po obejrzeniu filmu Inarritu dla mnie wciąż najlepszą rolą DiCaprio jest ta drugoplanowa z 1994 roku, gdzie sięgnął geniuszu aktorskiego rzemiosła. W „What’s Eating Gilbert Grape” można było naprawdę dać się nabrać, że zagrał tam upośledzony umysłowo chłopak.