Żeby nie było słodko, jest zbyt współczesne aktorstwo w drugim planie, surowa jak ziemniak fabuła, prawie niewidoczna muzyka.
Z drugiej strony zdjęcia które muszą świetnie wyglądać na dużym ekranie. Jest klimat interioru, przy którym Tańczący z Wilkami wyglądał jak Kelly Familly w trasie koncertowej.
Jest dwójka głównych antagonistów. DiCaprio bez pudła, ten drugi z twarzy podobno zupełnie do nikogo też daje radę. Jest jeszcze rudy, który podpadł mi już drugi raz w ostatnim czasie, przydałby się ktoś bardziej mięsisty w drugim szeregu.