do otrzymania Oscara. O ile Oscar dla DiCpario należał się jak psu kiełbasa za wcześniejsze produkcje, których nawet nie ma sensu wymieniać bo pewnie każdy z nas ma swoje typy o tyle w filmie Zjawa DiCaprio zagrał dobrze i tyle. Na pewno na tle dzikiej przyrody w której jedynie słychać dzwięk wiatru wody i zwięrząt jego gra aktorska może się wydawać ciekawa, jednak czy sapanie, czołganie się i udawanie niedoszłego trupa jest naprawdę tak wyjątkowe? Gdzieś to już widziałem. Chociażby The Way Back (2010). Zastanawiam się szczerze kto lepiej zagrał w Zjawie. Hardy czy Leo. Według mnie obaj trzymali równy dobry poziom.

Jeśli chodzi o film to z pewnością jest to film na raz, przynajmniej dla mnie. Fabuła słaba, tak naprawdę pierwsze 30 min trzyma w napięciu potem już wiadomo co się wydarzy i człowiek powoli zaczyna czekać na coś nowego. Dowód? wystarczy spojrzeć na zarobki Zjawy. Gdzieś tam na 188 miejscu ledwo już sapie. Z tego większość przychodów to ciekawość filmu przez ludzi ze względu na obsadę. W filmie nic się nie pojawia poza wiecznym czołganiem, sapaniem i rozpalaniem ogniska więc czekamy ostatecznie na finał filmu który nie chce nadejść. Wszystko się ciągnie w czasie Leo to znajduje co nowy plener do rozpalania ogniska. Swoją drogą to chyba najmniej przegadany film Leo w jego historii. Oczywiście nikt nie kazał mu gadać do śniegu, chociaż może gdyby reżyser pozwolił w roli narratora obsadzić głos Leo który wyraża swoje myśli podczas tułaczki, film nabrałby więcej rumieńców, ale to tylko spekulacje. Film Zjawa to po prostu ładne zdjęcia i tyle. Kilka fajnych momentów jak walka z niedźwiedziem i wchodzenie do wnętrza konia warte zapamiętania. Moim zdaniem najlepszy moment w tym filmie to atak na obozowisko a potem już był National Geographic.