Di Caprio w końcu dostanie Oskara za rolę Glassa w tym filmie. Zdjęcia po prostu bajeczne. Każde ujęcie to dzieło. Atak niedźwiedzia to mistrzostwo efektu specjalnego. Jedyne co do czego mam mieszane uczucia to muzyka. Strasznie mroczna. Może dlatego że ten film jest mroczny pomimo przepięknych zdjęć przepięknej przyrody. Polecenia wart.
Dostanie dostanie:) A Hardy zasłużył na nominacje. Muzyka mogła być lepsza ale mroczna jak najbardziej pasuje tutaj.
Leonardo to Oskara powinien zgarnąć już za "Wyspę Tajemnic" ale pewnie dostanie "przy okazji" za całokształt teraz za "Zjawę", coś jak Oskar w stylu "odwal się już" dla Morgana Freemana za "Za wszelką cenę" mimo że miewał lepsze występy, albo dla Sandry Bullock za "Blind Side" - bardzo średni film, podkreślam że Sandra miała świetny występ drugoplanowy w oskarowym "Miasto Gniewu" (Crash).
Teraz dopiero doczytałem że zdjęcia były robione przy oryginalnym świetle dziennym. Pełen szacunek dla autora zdjęć.
No tak, tak, przewaga rzemiosła nad treścią. Banalność tego filmu trudno oddać bez użycia wulgaryzmów. Zabijają syna, Leo robi grr, wrrr, aaaa, uuuh i inne takie rzeczy, potem się mści. Wracamy do poruszanego przez nas tematu, że dużo lepiej Ci idą emocje wyrażone naprawdę dostanie, grymasami całej twarzy na pół kinowego ekranu.
Można rzeczywiście docenić kwestie techniczne, pracę kamery, niedźwiedzia, ale to kwestia technologii. Pomijasz wszelkie pozatechniczne wartości - przekaz (tu: absolutnie wtórna historia o zemście + trochę stereotypowych Indian), intelekt (nie zostaje postawiony żaden intelektualny problem, nie ma dylematu, rozwiązanie problemu polega na dogonieniu i zadaniu obrażeń), zabiegi formalne (symbolika, kod, tu mamy grę na widzu pragnącym prostackiej opowieści, podczas gdy nawet kino klasy B wznosi się nierzadko wyżej w analizie tej gry na widzu, ujawnia zabiegi twórców).
Leo tu nie miał co zagrać i nietrudno o opinię ludzi znających się na kinie, że to po pierwsze jedna ze słabszych jego ról, po drugie film zmontowany właśnie jako kandydat oscarowy (a w innym wątku wreszcie dojrzewasz do tego, by nie mieć oscarów za wyznacznik jakości). Film, o którym głośno jest, nim powstał, zresztą o oscarze też się mówiło nim film był zmontowany :P. To zatem element promocji. Myśl o technicznej jakości, o efektowności wizualnej i o takim mega Leo została spopularyzowana wśród mas zanim ktoś ten film zobaczył.
Ludziom od marketingu gratuluję. Natomiast moglibyśmy się zakładać o pieniądze, że do historii kina to coś nie wejdzie, podczas gdy gorzej zrealizowane technicznie, ale pod innymi względami wartościowe filmy dalej będą polecane przez krytyków i specjalistów. :)