Poszedłem na ten film zainspirowany historią Hugh Glassa. Sądziłem, że będzie ten film lepszy. Oczywiście scenografia wspaniała praca kamery również. Gra aktorska na wysokim poziomie w szczególności Hardy się popisał. Jednak robienie z Glassa niemalże superbohatera niepotrzebne i tak ten bohater dużo przeżył, więc po co? Który człowiek przeżyłby na mrozie w przemoczonych ubraniach? Ilość szczęścia, którą dysponował bohater też niesamowita. Dużo niepotrzebnych scen w szczególności z żoną. Po co? Od strony technicznej wszystko ok. Najgorszy w tym filmie był scenariusz. Ogólnie film dobry i polecam.