Szkoda, że Inarritu poszedł w kino epickie. Ten film mógłby sobie naprawdę odpuścić. Uwielbiam kino Inarritu, ale ten film bardzo odbiega od jego klimatów. Pomijając nawet reżysera, również sam film nie wnosi chyba nic nowego poza tym, że nakręcony jest pięknie, ze światłem zastanym, naturalnym, bez lamp. To tworzy świetny klimat. DiCaprio dwoi się i troi, ale ten chłopiec nie pasuje do tej roli. Żadna gra aktorska w tym filmie nie zwróciła mojej uwagi. Natomiast jako film przyrodniczy, obraz Inarritu bywa zachwycający. Tylko tamtej Ameryki szkoda...
I to jest piękne w filmie ;-) Różnie je interpretujemy, odbieramy. Oczekujemy od obrazu pewnych doznań. Ja uwielbiam np. Birdmana. Mogę go oglądać w kółko. Tam jest dla mnie wszystko powalające. Gra aktorska wszystkich aktorów, scenariusz, muzyka, zdjęcia, efekty specjalne, po prostu chyba wszystko jest genialne. Poprzednie filmy Inarritu też odebrałem baaaardzo pozytywnie. Dlatego chyba oczekiwałem czegoś innego od tego mojego ulubionego reżysera. Nie mniej jednak praca operatora Emmanuel Lubezki`ego zasługuje wg mojej opinii na ogromne brawa. To bowiem przeogromny kunszt operatorski.