typu Szklana pułapka, a tu mamy przegięcie w drugą stronę - tłumaczenie tak dosłowne, że aż bez sensu. Jakby tłumacz wogóle nie wiedział o czym jest film, tylko wziął słownik i bach pierwsze z brzegu, a tu masz ci słowo ma synonim, bardzo niewygodny w zaistniałej sytuacji. Możnaby pomyśleć, że zjawa to ta jego żona ale chyba nie o to chodzi.

A sam film bardzo fajny, niektórzy narzekają, że za dużo czołgania, ale są i dobre tego strony, przynajmniej Leoś niezasłaniał widoków, które przepiękne. Rocky Mountains i Rambo I, łza się w oku kręci zresztą i metody rehabilitacyjne podobne do Johna.

Ilość razów i czas spędzony w lodowatej wodzie conajmniej dyskusyjny. Główny bohater traktował włażenie do zimnej wody po szyję jako dobry sposób na kamuflarz ( tu znów nawiązanie do filmów z Sylvestrem S.
) i darmowy środek lokomocji.

Ten kapitan taki jakiś bezpłciowy zupełnie, tylko sztywno procedury, zero emocji i honor do skrajności, aż w wyniku jego decyzji dochodzi do absurdu, że 20 chłopa co normalnie tylko myśli jak zarobić i za...ć jedzie w nocy w niebezpiczny czas i teren ratować chłopca półkrwii, tylko dla tego, że się znalazła menażka, którą teoretycznie mógł kawałek przenieść zanim znalazł ją ktoś inny niewiedząc zupełnie skąd się wzięła naście mil od fortu. Nikt się nie buntuje? Jak taki honorowy do bólu gość ostał się tak długo w takich warunkach?