Już coś się nie podoba, bo Hardy plumka coś pod nosem a Leo marszczy ryja i ma więcej żyć niż kot. I stęka, o tak, tak. Zaczyna się, malkontenci. Zjawa to po prostu piękne zdjęcia i sztampowa zemsta. Leo serio się poświęcił dla roli, może czuł gdzieś Oscara po drodze. Dla mnie duet Leo&Tom wspaniały, coś między nimi jest, że idealnie ze sobą grają. To tyle, robaczki.
to jest jeden z tych filmów, które same w sobie ci się nie podobają, ale mistrzowska gra aktorska pomaga przetrwać do końca seansu
Film dobry ale czegos w nim zabraklo... Chwilami przynudza a piekne krajobrazy i pare fajnych scen to jednak nie wszystko. Najbardziej mnie rozwalila scena jak LEOS strzela z MUSZKIETU 2 razy z rzedu w scigajacych go indian. Brednie na maksa bo nawet 10 latek wie ze MUSZKIET to bron palna jednostrzalowa wiec zanim LEOS na tym koniu by 2 raz wystrzelil to by musial wsypac prochu i zaladowac kule od gory. Ta scena popsula realizm filmu ktory swietnie zapoczatkowala scena z niedzwiedziem.
To forum naprawdę sięga dna jak takie wypowiedzi egocentrycznego plebsu wychodzą na pierwszą stronę
Dla mnie to chyba jeden z niewielu filmów które oceniłem wysoko bo byłem pod wrażeniem zdjęć,ujęć, czy też dobrze dopasowanej muzyce i dobrym duecie Leo&Tom.Zawsze najbardziej ceniłem w filmach fabułę, ale ten film mając słabą fabułę i tak mnie zachwycił.
To, że Hardy bełkocze jest problemem dla wszystkich nieznających angielskiego, czyli większości Polaków. Hehehehe.
Amerykanie też narzekają, że niewyraźnie mówi:P brytyjski+teksański to niezłe połączenie, chce bełkotać czy nie - to już kreacja hardyego:P
Nienawidzę ludzi, którzy piszą takie głupoty jak Ty; że aktorzy pokroju DiCaprio biorą rolę, by dostać Oscara. Takie słowa świadczą jedynie o tym, że ani razu w swoim życiu nie byłeś choćby blisko prawdziwej sztuki i procesu jej tworzenia, a przez to - świadczy o Twoim ograniczeniu i ignorancji. Pozdrawiam.
Nie chodziło mi o to ignorancie. Przykro mi że tak to zabrzmiało. Muszę popracować nad konstruowaniem zdań.
Nie mogę się zgodzić co do jednego że film opowiada o zemście. Cały czas jest to walka o przetrwanie, zemsta występuje jedynie w ostatnich 10 minutach, a i tak na koniec Glass rezygnuje z dobicia wroga twierdząc że zemsta jest w rękach Boga. Więc powtarzanie że film jest o zemście to nonsens, opowiada on raczej o tym że życie to trudna walka o przetrwanie, gdzie okrutny los co chwilę testuje granice naszych możliwości.
nie kumam czemu ludzie narzekaja na belkoczacego hardy'ego. sa to czasy pokolonialne gdzie w stanach bylo duzo osadnikow z Europy. Zreszta slychac ze akcentow roznych jest od groma. Ludzie po prostu tak mowia w danej czesci Wielkiej Brytanii.
I to jeszcze Amerykanie bardzo narzekają i wypominają, że Hardyego też nie mogli zrozumieć kiedy ten grał Bane'a :)) Poza tym w roli Fitza inspirował się akcentem sierżanta Barnesa z filmu "Pluton"
dla amerykanow akcent brytyjski jest ciezki do zrozumienia. Takie jak hardy, albo glebokie dialekty jak w Szkocji albo Irlandii sprawiaja im wielkie klopoty. Bylem po sylwestrze w Krakowie i poznalem dziewczyne z Vegas. Byl ze mna kolega Szkot, jak gadalismy to ona lepiej rozumiala mnie i czesciej to ja i ona prowadzilismy rozmowe, a moj kolega czasami jak cos powiedzial to ja musialem tlumaczyc o co mu chodzi bo niektore slowa wypowiadal w zupelnie inny sposob niz ona. W sumie dalo mi to duza satysfakcje bo zyjac przez 3 lata w Wielkiej Brytanii nie moglem sie nadziwic dlaczego sprawiam tyle trudnosci Brytyjczykom w rozmowie, ale teraz wiem ze to po prostu przez sposob ich mowienia.
Polecam książkę, ma zupełnie inny wydźwięk i nie jest tak sztampowa i przerysowana jak film.
Jakież to jest piękne, że gdy stworzy się odpowiednią narrację to i z gniota można zrobić arcydzieło. Mam całkiem wysublimowany gust kinowy (polecam zresztą moje oceny bo wszystko od 8 w górę jest warte obejrzenia dla każdego), a film mi się nie spodobał. Może dlatego, że nie lubię patrzeć jak główny bohater wygrzebuje się z wał śniegu, skacze z przepaści czy rani sobie dłonie po raz kolejny - ostro się przy tym marszcząc. Nie straszna jest mu hipotermia ani zakażenie. Gnany wolą zemsty i okładami z ziół Leo wychodzi z każdej opresji niczym co najmniej terminator.
Szata graficzna filmu, faktycznie zwala z nóg ale to za mało. Postać Glass'a jest płaska, prostoliniowa, zbyt mało wielowątkowa. Choć zagrana perfekcyjnie to nudny scenariusz skutecznie zepsuł mi przyjemność z oglądania, a nie jestem przyzwyczajony do akcji w stylu hoolywoodzkich filmów klasy B. Do tego mały indianiec, który występuje tam tylko po to, żeby pokazać jak to białas stara się o swojego nieco przytrzymanego synka.
Ciekawi mnie ilu ludzi ten film obejrzalo w kinie. Bo mi sie on nudny nie wydawal ani troche. Same zdjecia i kamera wciskaja w fotel. Bardzo mi sie podoba ze rezyser daje czas na refleksje nad natura i decyzjami bohaterow. Genialna praca kamery. Tom hardy moim zdaniem zagral lepiej niz Leo tym razem. Bardzo przekonywujaco gral oczami. Za to faktycznie wnerwialo mnje jego mamrotanie. Dicaprio gral niezle ale mnie nie przekonal. Ciagle widzialem tego luksusowego zlotego chlopca. No i po tych wszystkch torturach jakie przeszedl i zyciu w lesie, gdy zdjal koszule wygladal jak paczek w masle a nie rasowy traper.
Oczywiście ja mam seans zaliczony w kinie. Widziałam Zjawę wcześniej ale teraz mam czyste sumienie :P Niesamowite doznania, piękne widowisko.
Mam nadzieję, że obaj dostaną zasłużone Oscary, a film niesamowity kręcony w naturalnym środowisku, a nie w jakimś studiu filmowym czy na komputerze i od razu widać różnicę.