początek wgniata w fotel a potem tu już jazda w dół na pysk. Pomijając mniejsze lub większe nieprawdopodobieństwa ten film to taki typowy nadmuchiwany balon z którego uchodzi powietrze, obnażając pustkę jaką w sobie krył. oczywiście można piać z zachwytu nad rolami Di Caprio i Hardiego (chociaż na mnie nie zrobiły większego wrażenia) rewelacyjne zdjęcia, muzyka i tyle dla mnie niestety trochę za mało, bo sama opowieść o zemście jako sile dającej i odbierającej życie jest do granic wyeksploatowana, a tutaj nic więcej nie otrzymujemy i nawet wciskanie na siłę żałosnej metafizyki nic nie pomaga.
dla mnie niestety duże rozczarowanie ....