Pomysł filmu w filmie - świetny. Paradokumentalne stonowanie emocji po dziekij eskalacji w pierwszej części - świetne.
Nie trafia do mnie jednak postawa "sama przeciw wszystkim", "ja kontra świat". Psychodrama na wzór "Rambo", "Komando", "Szklanej pułapki". Świat jest chyba za bardzo skomplikowany, by ustawiać się po przeciwnje stronie barykady z całą resztą, która jawi się - jak w pierwszej części w wizji artystycznej zjazdu absolwentów - niczym jednolita wroga masa. Wróg zatraca indywidualność, wszyscy w chwili strategocznej, gdy Odell zostaje wypchnięta za drzwi, zachowują się trochę jak stado baranów. Historia pokazuje, że czasem tak bywa, w chwili zagrożenia wojną na przykład. Ale czy podczas burzy w szklance wody też?
Pomysł świetny w formie, ale w treści - jak dla mnie - istotą jest niedojrzałość zarówno klasy, jak i głównej bohaterki.