oprocz Doroty Kolak ktora byla genialna, raczej slabo. Chyra i Cielecka sztuczni, tak jakby rezyser z nimi niewystarczajaco popracowal.
Gdybym miala znalezc jedno slowo opisujace ten film powiedzialabym czulosc. Czulosc czlowieka do czlowieka, ale tez czulosc w opowiadaniu o trudnych ludzkich relacjach, czulosc ciala i do ciala, wreszcie czulosc rezysera do tematu, ktory jest przeciez bardzo wazny i uniwersalny - wszyscy desperacko potrzebujemy milosci.
Ten film to alegoria zycia, gdzie pustka i samotnosc jest czescia kazdego z nas.