Film powinien się zakończyć w momencie oddania, dokumentów i zakończenia tej mowy o dziewczynie na plaży. To co było później to typowe amerykańskie gówniane zakońćzenie zwane happy endem.
ogólnie zaczyna sie fajnie ale później powoli zaczyna obniżac loty... mogło być lepiej
Dokładnie... Ten film mógłby być wręcz rewelacyjnym thrillerem! Gdyby nie koncówka. Ja osobiście uważam, że film powinien się źle skończyć, bo film opowiada o nienawiści a taki obraz wręcz musi skończyć się na przykład w ten sposób, że jeden z bohaterów zabija drugiego i trafia za to do więzienia. Wtedy dzieło nienawiści, które oboje zaczęli byłoby skończone, a tak mamy słodkie jak cukiereczek zakończeni... błe... Ale niemniej poza zakończeniem film bardzo dobry :)
Moim zdaniem film całkiem w porządku, a końcówka przewidywalna, ale w tej produkcji całkiem na miejscu.
A gdzie Ty dostrzegłeś, że film opowiada o nienawiści, to zupełnie nie wiem ;)
SPOILER!
Narastająca niechęć pomiędzy bohaterami, coraz to odważniejsze kroki jak doprowadzenie do bankructwa jednego z nich lub spowodowanie wypadku drugiemu. To spadająca lawina nienawiści, która im dłużej spada tym staje się większa i bardziej niebezpieczna. Kilka miłych słów i pogodzenie się nie zatrzyma jej tak łatwo, bo człowiek nie potrafi kontrolować wielu swoich emocji a najbardziej jednej... nienawiści. Pamiętna scena gdy Samuel L. Jackson tłucze dwóch facetów słuchawką telefonu, spotkanie z Affleckiem obudziło w nim drzemiącą nienawiść, tak samo było z samym Affleckiem.
Takiej lawiny nie łatwo zatrzymać i myślę, że twórcy filmu chcieli nam to powiedzieć, chcieli nas ostrzec, że każdy kolejny akt nienawiści bądź co bądź prowadzi do następnego. A w każdym razie przez większość filmu tak myślałem... aż do zakończenia, które niestety pokazało, że jest wyjście z takiej sytuacji, a powinno być na odwrót. Wiem, że to okrutne ale takie jest życie... ta metaforyczna lawina powinna dosłownie zgnieść głównych bohaterów. Nie to żebym uwielbiał złe zakończenie... po prostu uważam, że w tym filmie idealnie by pasowało.
Tak więc uważam, że ten film opowiada o nienawiści. Dziwię się, że tego nie dostrzegliście.
No cóż, każdy ma prawo do własnego zdania. Nie wiem, może ja mam jakąś inną wrażliwość, ale zdecydowanie wolę filmy, które dobrze się kończą i zostawiają nam jakieś optymistyczne przesłanie na koniec. Oczywiście nie twierdzę, że KAŻDY film powinien mieć takowe zakończenie, jednak filmy, które źle się kończą są dla mnie w pewnym stopniu jakieś dołujące, a ja raczej nie lubię opuszczać kina w nastroju przygnębienia. Dlatego trudno mi zrozumieć ludzi, którzy lubią (a niektórzy wręcz cieszą się!!) że film źle się skończył, wszyscy się pozabijali a główny bohater wszystko stracił. Co w tym takiego fajnego? Przecież to że film kończy się dobrze, nie musi oznaczać od razu jakiejś mega-cukierkowej-lukrowanej końcówki.
Końcówka była właśnie wyborowa ! Gavin-pod wpływem tejże lawiny zdarzeń- w końcu postawił się teściowi,postawił mu ultimatum i postanowił przekuć ideały w które wierzył z teorii w praktykę. Pierwszą "szczęśliwą" ofiarą tej przemiany był Samuel.
Moim zdaniem akurat w tym filmie (bo zdaję sobie sprawę, że oczywiście nie zawsze) takie katharsis było potrzebne. Z resztą, nie wyobrażam sobie filmu z Benem Aflleckiem, który kończy się tak, jak tu proponowali inni przede mną. Żaden z Samuela czy Bena Kevin Spacey, by któryś z nich mógł okazać się skończonym psycholem. ;)