Tak to zrozumiałem: ufole nie użyły swojej przewagi technologicznej bo bały się, że ludzie użyją broni nuklearnej i zniszczą ziemie. Dlatego atakowali "bezpośrednio", za pomocą tajemniczych oparów. Wiedzieli o ujarzmieniu przez nas atomu, ale nie widzieli o niszczycącej w skutkach dla nich wodzie będącej w pewnej przewadze procentowej na naszym globie.
Przyjacielu,to nie jest film Sci-Fi,a jedynie film psychologiczny;piękny film psychologiczny.Kosmici mogły być czymkolwiek(duchy,wampiry itp).Chodziło o tytułowe Znaki,łatwo połączyć je z UFO.Sednem filmu jest Wiara,kruchość ludzkiego umysły,a jednocześnie jego siła w extremalnych wypadkach,rodzina i umiejętność wyciągania wniosków ze zwykłych codziennych spraw.Piękne połączenie choroby dziecka i ostatniej sceny z kosmitą-wszystko w życiu ma swój cel,nawet nasze ułomności.Ludzie przed śmiercią ponoć więcej widzą i lepiej-dok.jak w tej scenie z wypadkiem żony pastora.Piękny i ponadczasowy film-tylko dla ludzi myślących i wrażliwych.
pięknie to ująłeś. zgadzam się z tobą w 100%. polecam ten film, zaraz go oglądam :)
No tak, ale czy nie było innej drogi tylko taka niedorobiona, głupiutka otoczka? Jakoś tak bardziej sensowniej z tymi kosmitami nie dało się tego rozwiązać? Bo za przeproszeniem - pałką po łbie....
Można by było nie robić ostatniego starcia, a np znaki mogły by pomóc w czymś innym. W ucieczce, w schowaniu się, czy coś w tym stylu.
Zwykle dramaty czy filmy przedstawiające psychologiczne dylematy głownych bohaterów nie zarabiają, stąd próba wejścia w S-F
No dobrze, ale dlaczego to wejscie w SF takie idiotyczne?
BTW
Hard SF, czy ambitniejsza fantastyka to również niszowy, mało dochodowy gatunek.
No bo za przeproszeniem - przedstawiciele obcej cywilizacji, o niesłychanym wprost poziomie rozwoju technologicznego, budujących przewspaniałe statki itp, łażą na golasa po planecie w 3/4 pokrytej wodą, której boją się jak ognia, nie potrafią otworzyć drzwi do piwnicy, oraz - smiertelną bronią okazuje się być bejzbolowa pała.
Szczyt debilizmu.
Zgadzam się z przedmówcą... Od siebie dodam, że w tym filmie podobało mi się to, że obcy byli praktycznie tylko w parunastu ostatnich minutach filmu, bardziej był to film, jak już to zostało wspomniane, o ludziach.
Zgadzam się z całą stanowczością. Filmy Shyamalana (a przynajmniej te starsze) zawsze są o czymś innym, niż się z początku wydaje:
Szósty zmysł - o inności, braku zrozumienia i akceptacji, o tolerancji 8/10;
Niezniszczalny - podobnie jak szósty zmysł, jednakże więcej tu filmowego hołdu komiksom, niż głębszej symboliki 8/10;
Znaki - [personal best] o wierze, przede wszystkim o wierze, i to nie tylko religijnej 9/10;
Osada - o miłości, i to o takiej cyt."przed którą świat ustępuje, klęka przed nią w podziwie" 9/10;
Kobieta w błękitnej wodzie - o tradycji, plus ponowny hołd, tym razem bajkom z rodzinnych stron reżysera 7/10;
Zdarzenie - o odpowiedzialności, o tym, że w obliczu spraw ostatecznych trzeba niejednokrotnie przewartościować pojęcie o tym, co jest ważne 8/10;
Ostatni władca wiatru - no nie wiem, o czym... ;) (ktoś pomoże?) 4/10.
Uwielbiam filmy Hindusa przede wszystkim za ich klimat budowany świetnymi zdjęciami, tajemniczą muzyką i oszczędną grą. Historia jest tylko otoczką "przesłania" - buduje świat wykreowany, który służy do zaaplikowania pewnych wartości (jak Incepcja ;) Dlatego w "Znakach" zamiast ufoków mogłyby być wampiry, duchy lub cokolwiek innego. No... ;-P