Nie ma co mówić: wrażenie jakie wywarły na mnie "Znaki" ma się nijak w porównaniu poprzednimi filmami Shyamalan'a. Pozytywne jest, że raz w trakcie seansu przeszły mnie ciarki (w momencie kiedy pierwszy raz zobaczyliśmy całą postać obcego, sfilmowaną amatorksą kamerą)... jeśli film potrafi wywołać taką reakcję, to już nie jest źle... Ogólne wrażenie po obejrzeniu filmu - ok, ale było kilka niedociągnieć. Nasza przyszłość maluje sie w sumie całkiem różowo: "kosmici" chcący zaatakować Ziemię (błękitną planetę pełną wody) boją się wody, a uderzani kijem basebolowym znoszą ciosy z pokorą ;) i w ogóle się nie bronią (nie mówiąc już o ataku). Często krytykuje się grę Gibsona w tym filmie, a mi się wydaje, że (choć nie przepadam za nim szczególnie) zrobił co mógł (czytaj: zagrał całkiem nieźle)... Film fajny, ale bez rewelacji...