Świat przeżywa inwazję obcych, którzy atakują ludzi, próbując włamać się na farmę Mela Gibsona. Nie wiadomo po co, ale to ma być chyba straszne.
Film bardzo przypomina niskobudżetowe filmy S-F, które masowo były produkowane od lat pięćdziesiątych, tyle że tamte miały więcej sensu i by tańsze (można było się pośmiać widząc modele ufo zawieszone na żyłce, w Znakach ufo nie ma, są za to kosmici - ludzie w kombinezonach z wielkimi oczami). Znaki oglądałem do końca bo myślałem, że to parodia,ale nie znalazłem tam nic śmiesznego (może poza wyjątkiem kosmitów amatorsko wykonanych).