WYMIATA NA MAXA! Pamietacie "Innych"? "Znaki" są podobnie zrealizowane, wykorzystują klasyczne środki i techniki, podobną rolę gra w nich muzyka i znakomite aktorstwo. Skromny wręcz, tajemniczy, straszący od początku do końca film. Moim zdaniem ociera się o arcydzieło gatunku, ale nim nie jest, ze względu na... ale nie zdradzę, żeby nie psuć smaczków.
WALCIE DO KIN ŚMIAŁO!!!
do wszystkich ktorym sie podobal
nie jestem w stanie zrozumiec zachwytow - wrecz takie opinie jak ta zdumiewaja mnie...
jakie srodki?
jakie techniki?
jakie?
niezla momentami muzyka nie ratuje w zaden sposob fatalnego filmu.
rzeczywiscie dobre kawalki aktorstwa Gibsona w tragicznym scenariuszu tez niczego nie zmienia
tajemniczy? przeciez po kilkunastu minutach nie ma w tym filmie nic tajemniczego - jakies komiczne czlekopodobne stwory probuja opanowac ziemie - od momentu gdy na dachu pojawia sie jakas niezdarna pokraka, nic sie w filmie nie dzieje. Ze relacje w telewizji na wszystkich kanalach? bzdura - o czym - ze nie pokazuja tego widzowi? bo tam sie nic nie dzieje - pokazuja w kolko swiatla na 500 miastami co doprowadza wszystkich do mysli o koncu swiata - *bzdura*. I te fatalne dluzyzny - np jak sie wpatruja w telewizor, albo siedza w podziemiu.
straszacy? ze pies szczeknie na mnie ze srodka ekranu az mnie uszy zabolaly, to nie dziwne, ze sie przestraszylem (a bardzo lubie mocne naglosnienie i efekty dziwiekowe).
lubie sie bac na filmach i 'Inni' to rzeczywiscie jeden z najlepszych filmow w swoim gatunku jakie sie ostatnio ukazaly. Tym czasem na znakach 80% czasu wiercilem sie w fotelu znudzony.
ty nie sciemniaj
ciekawy - przestan sobie jaja robic i idz na Znaki do kina albo daj spokoj. wydaje mi sie, ze nie o tym filmie gadasz, albo se jaja robisz z powaznych ludzi...
nie sciemniam
widzialem wczoraj film pt znaki z Melem Gibsonem w roli glownej. Film byl o zenujacych zgnilozielonych ufoludkach i pokazywanej przez pol filmu tylnej obudowie telewizora - chyba to wystarczajacy dowod ze nie zartuje. ale mam resztki nadzieji, ze moze ty zartujesz, ale mam niemile podejrzenia, ze jednak nie, bo nie jedyny wyraziles sie pozytywnie o tym filmie :(
No tak...
trudno nazwać to filmem o zgniłozielonych ufoludkach, a jeśli patrzyłeś na tył telewizora zamiast na osoby siedzące przed nim to faktycznie dużo z niego nie wyniosłeś. Brakuje Ci w nim tajemniczości, a przecież trzymanie w niepewności można tak nazwać...a zauważałeś pewien paradoks w tym filmie związany z "zawodem" Mela
hmm - ano takie środki...
Pytasz się jake środki?. Już mówię. Głównym z nich jest niepokazywanie prawie do końca filmu obcych. Cały czas mówi się o zagrożeniu, ale pokazuje się je w sposób niebezpośredni. Powoduje to wzrost napięcia w opowiadanej historii. A tak konkretniej: dom, który stoi sam pośrodku wielkej plantacji kukurydzy, która ma na oko wysokość 2,5 m; narastanie w trakcie filmu wiatru, i co związane z tym pobrzękiwanie różnych "wisiorków" poprzyczepianych na ganku, które ostatniego wieczoru wystukują już naprawdę głośne staccatto; wyłapywanie różnych dziwnych dźwięków przez dziecinne walkie-tokie; obserwowany przez bohaterów jakiś ruch w kukurydzy, który jest jednak niewidoczny; szczekanie psa na niewidzialnego "wroga"; czy chociażby sceny z udziałem latarki. Nie będę wspominał więc już o muzyce, która potrafi w odpowiednim momencie przypomnieć o sobie. Także jedna z ostanich scen, a dokładnie moment, w którym obcego widzimy najpierw w ekranie telewizora. Moim zdaniem to kunszt.
Poza tym tajemniczość... Moim zdaniem jest ona bardzo wyraźna aż do ostatniej nocy, jednak ta scena ma miejsce dopiero w końcowej części filmu, a nie na początku. Do tego momentu (no może do momentu wizyty Mela u sąsiada) nie mamy pewności czy to są obcy. Także rysunek w książce dr Bimboo czy różne początkowe dywagacje na temat pojawiających się znaków też nie powodują, że ów niepokój i sprzężona z nim tajemniczość ustępują.
Rozumiem, że film Ci się nie podobał i masz prawo swoją opinię wyrazić. Jednak sądzę, że nie wskazane jest dziwienie się, że komuś innemu się on jednak spodobał. I to nie tylko pojedynczej osobie. Według mnie to, że jednym film sie podoba, a drugim nie, nie jest podstawą do wyciągania wniosków typu: "jesteście debilami, bo Wam sie (nie)spodobało". Nie twierdzę, że Ty tak mówisz, ale dyskusja zaczyna zmierzać właśnie ku takim wnioskom. Chciałbym zaznaczyć, że jest sobie takie de gustibus non est disputandum, ale które nie powinno także hamować KONSTRUKTYWNEJ krytyki tudzież wymiany myśli. Tyle że Twoje wypowiedzi właśnie dla mnie konstrukywną krytyką nie są, są natomiast zwyczajnym piętnowaniem i naginaniem niektóych rzeczy pod swoją opinię.
dorabianie ideologii
wg mnie nie ma nawet za bardzo o czym dyskutowac wiec sie streszczam:
- nawiekszy blad to wlasnie to co uwazasz za zalete czyli pokazanie jakis dziwnych osobnikow - i to nawet z bliska (choc zazwyczaj z daleka tak jakby autor sie wstydzil swojego dziela)
- wszystkie inne pseudoefekty byly dla mnie infantylne, naciagane, tandetne, badz nie bylo ich wcale (doszukiwanie sie) - wydawalo mi sie ze tylko amerykanie moga dac sie nabrac na takie bajery.
- tajemniczosci nie ma - przeciez od poczatku wiadomo bylo, ze to sa obcy, a pierwsza z brzegu ksiazka autorstwa watpliwego, w ktorej znajduje sie naraz wytlumaczenie wszystkiego to juz najprostrzy chwyt amerykanskiego kina - jeszcze do tego dzieci ktore oczywiscie pierwsze reaguja, zwierzeta itp... no i oczywiscie ogromna tajemnica w telewizji ;)
- nie napisalem nigdze ze ktos jest debilem, jak rownez oczywistym dla mnie jest, ze sa filmy, ktore moga sie nie podobac ze wzgledu na gusta. w tym wypadku jednak nie jestem w stanie zrozumiec co moglo sie podobac w takim filmie. jedyne wytlumaczenie jest takie, ze widz dal sie nabrac autorowi, a to moze zdazyc sie rowniez inteligentnemu widzowi (zeby nie bylo ze cos sugeruje).
- podsumowujac - nudzac sie na filmie zwracalem uwage na szczegoly i nawet wsrod nich trudno mi bylo wylowic cos wartosciowego, a co zauwazylem - wymienilem juz poprzednio.
jezeli ktos natomiast chce dobrego dreszczowca sf - polecam 'pitch black' - zadna wysokobudzetowa produkcja. natomiast tam wlasnie jest zbudowana wspaniala atmosfera, tajemniczosc plynaca z twarzy aktorow, z gierek miedzy nimi, na kazdym kroku napotykamy badz intrygujace, badz przerazajace momenty. do tego wspaniale zdjecia, gra kolorami, swietne efekty wizualne i dzwiekowe. i rzeczywiscie nie wiadomo co tak naprawde ma sie zdarzyc, nawet gdy wydaje sie ze juz wszystko powinno byc wyjasnione. znaki sa dla mnie dokladnym przeciwienstwem tego wszystkiego.
gdzie logika ?
po preczytaniu twoich wypowiedzi stwierdzam jednoznacznie ze filmy w której wystepuje jakis znany aktor ( zwłasza amerykański ) jest to film o czyms z kosmosu, to jest to dla ciebie spalony film i na starcie trzeba go poprostu od tak dla zasady SKREŚLIC.
sam jestem bardzo czepliwym widzem, dopatruje sie wpadek, w filmie, czy to błedów cenarzysty czy tez rezyserskich. z kazdym nastepnym filmem jak zauwazli moi znajomi to sie u mnie nasila i juz mnie posądzono o pedantycznosc, ze ja to nigdy nie powiem ze jakis film jest bardzo dobry. a jednak widzialem juz takie. masz racje, jest kilka ttaj niedopatrzeń, no moze mogliby cos delikatnie poprawic. ale czyż nie ogladamy filmow z przymruzeniem oka zwłaszcza gdy jest tematem filmu jest UFO? gdzie tu sens. niby nie wieżymy w nie, a chcielibysmy cos perfekcyjnego zobaczyc, cos co niby miałoby nas przekonac do uwierzenia w nie.
spac
dobra ide dospac troszke bo tyle literówek to dawno nie robiłem w jednym poscie :]
Hitchock się w grobie przewraca
Przebywałem troszke w Indiach i reklama tego filmu wisiała tam na każdym słupie a w tv leciała co 10minut - nagonak niesmaowita, czytałem też wywiad dla Hindu Times i film zapowiadał sie bardzo ciekawie. Jednak po pójściu do kina rozczaraowanie:
Brak logiki:
jak zaawansowani obcy mogę polowac na ludzi rękami?
- i czeme jest na nich taka prosta broń (aluzja w kierunku Evolution i uzywaniu HEad&Shoulders)
Brak subtelności:
- jesli chcemy roic film subtetlny o wierze to po co tak wyraźne symbole powrotu i odejścia od wiary
Jednak największym neiporozumieniem jest sposób budowania napięcia - wszyscy oczekują jakiegoś zaskakującego wyjaśnienia a jest ono najbardziej oczywiste a co za tym idzie wtórne.
Po co reżyser wystąpił w swoim filmie - czyżby wyraz megalomanii i nawiązania do Hitchocka, który tak robił?
Zdecydowanei do Hitchcock mu daleko, oj daleko
czytaj uwaznie
zanim cos napiszesz i stwierdzisz jednoznacznie, to najpierw to dobrze przemysl.
dla twojej informacji
- mel gibson jest dla mnie dobrym aktorem - gdybys czytal uwaznie to bys i to wyczytal
- film nie byl dla mnie spalony na starcie - wrecz przeciwnie -spodziewalem sie co najmniej dobrego filmu - gdybys czytal uwaznie to bys i to wyczytal
- na szczescie zaczelo pojawiac sie wiecej negatywnych opinii - wniosek - na poczatku na film szli ci, ktorzy nie mogli sie doczekac mamieni reklamami. po obejrzeniu nie chcieli sie przyznac sami przed soba ze zostali oszukani - stad pozytywne opinie. nowe komentarze sa bardziej przemyslane.
hm...
a ja odnoszę wrażenie, że to właśnie ci co naoglądali się reklam teraz krytukują ten film, widzę tylko teksty "...spodziewałem się..." . Ja staram się wiedzieć o filmie jak najmniej, wtedy jest ciekawszy, owszem czasami jest to chybiony wybór, czasami pójdę zbyt późno, ale takie jest ryzyko...