Telemagazyn to filmidło streszcza w następujący sposób: "Strażnik górski stara się chronić niezwykły i kruchy ekosystem na Sumapazie, jednocześnie opiekując się chorym ojcem. Mężczyzna wkrótce będzie musiał znieść rozdzierające serce pożegnanie". Dodaje, że gatunek to SF.

W rzeczywistości:

1. Film o zboczeńcu, nieudaczniku i dziwolągu, który mieszka w odosobnieniu z chorym ojcem. Nie jest żadnym strażnikiem górskim, co najwyżej górską zakałą, ani tym bardziej niczego nie chroni. Przyrodę ma w poważaniu, marzy o ucieczce.
2. Śmiercią ojca się nie przejął, ba, nawet sam do niej doprowadził (jak to przykładny katolik), by potem sprzedać za bezcen ziemię i wybyć do "lepszego świata". Na początku się nim zachłyśnie, a potem nie da sobie rady. A ze swoimi odchyłami szybko zostanie przegnany. Nie ma "rozdzierającego serce pożegnania". Nie ma żadnego pożegnania.
3. Nie ma również elementów science fiction. Dwie sceny, które mogą być "zwykłym" odwołaniem do oniryzmu. Przerost formy nad treścią. Wizualnie kiepsko. Żadnej wysokopoziomowej metaforyki.