Moim zdaniem - tak, choć o statuetki na pewno będzie trudniej. A więc, spodziewam się następujących nominacji:
Najlepszy montaż
Najlepsze zdjęcia
Najlepszy scenariusz adaptowany
Najlepsza drugoplanowa rola męska
Najlepsza pierwszoplanowa rola męska
Najlepszy reżyser
Najlepszy film
Co do filmu... Dla mnie jest to w pewien sposób takie dzisiejsze Once Upon a Time in the West. No, prawie. Prawie, bo tam mieliśmy do czynienia z westernem nietypowym - arcydziełem, a tu mamy do czynienia z thrillerem nietypowym - filmem świetnym. Zodiak tak na prawdę ma jedną wadę - jest nieco za długi. Gdy jednak zaczynają się dłużyzny, genialny klimat filmu (na którego wpływają niesamowite zdjęcia, rewelacyjny montaż, dobra scenografia i kostiumy oraz odpowiednio dobrana muzyka) w jakiś sposób wciąga nas w nie równie dobrze, kiedy na ekranie fabuła nie stoi w miejscu. Aktorstwo to kolejny niepodważalny atut Zodiaka. Gyllenhaal, Ruffalo, Downey Jr. - cała ta trójka wywiązała się najlepiej jak mogła z powierzonego im zadania. Ale mówiąc o rewelacyjnym aktorstwie nie mam na myśli tylko trójki głównych bohaterów... Rzadko kiedy widzimy film, w którym wszystkie role drugo- jak i 'dalszoplanowe' są tak bardzo godne pochwał - Anthony Edwards jako partner Toschiego, Brian Cox w roli obleśnego adwokata, czy facet grający starszego Mike'a Mageau, który w 1991 pokazuje ma lotnisku jak Zodiak wyglądał (w tle słyszymy "Hurdy Gurdy Man", które mogliśmy usłyszeć już na początku, podczas pierwszego ukazanego morderstwa naszego tytułowego bohatera, z którego to gość lotniska wyszedł prawie cało, a Mageau rzuca 'To ten facet wtedy do mnie strzelał' - widać, że ten klient przez to przeszedł). Jednak wszystko by nie grało, tak jak gra, gdyby nie reżyser - Fincher pokazał tym filmem, że jest mistrzem w kręceniu historii z klimatem i umie zapanować nad ekipą na planie. Dobrze się stało, że nie robi już teledysków dla Michaela ;).