Wielki powrót Finchera. "Zodiak" to fascynujący zapis śledztwa w sprawie jednego z najbardziej tajemniczych seryjnych zabójców w historii. Film wciąga od pierwszej minuty - zostajemy zasypani mnóstwem informacji, dat, miejsc, listów od zabójcy, z których bohaterowie w żmudnym, wolno posuwającym się naprzód śledztwie usiłują rozszyfrować tożsamość mordercy. W miarę rozwoju akcji robi się coraz ciekawiej - mimo licznych przeszkód, pojawiają się nowe poszlaki, nowe wątki, podejrzani. Z czasem obsesja bohaterów na punkcie Zodiaka staje się naszą obsesją - razem z nimi rozwiązujemy łamigłówkę, łączymy fakty, odkrywamy kolejne aspekty sprawy. 2,5 godziny mijają bardzo szybko, a kiedy już zbliżamy się do poznania odpowiedzi, zakończenie zostawia nas z uczuciem niepewności. Być może Graysmith i Toschi naprawdę odkryli kim był Zodiak, ale nikogo przecież nie postawiono przed sądem. Nie było nawet twardych dowodów. Hipoteza o tożsamości Zodiaka opierała się na silnych, ale tylko poszlakach. Poszlaki wskazywały też przecież na innego, albo nawet dwóch innych podejrzanych. To niedopowiedzenie jeszcze podsyca naszą ciekawość i sprawia, że tytułowy bohater jeszcze dłuższy czas po filmie zaprząta nasze myśli. Prawdopodobnie już nigdy nie dowiemy się na pewno, kim był tajemniczy seryjny zabójca, co czyni z niego postać mityczną, na swój sposób fascynującą i rozbudza wyobraźnię.
Niewiele jest w tym filmie akcji i fajerwerków (za to duży plus!), ale nie brak tu mocnych scen, a napięcie jest po prostu mistrzowsko budowane. Miłośnicy strzelanek i pościgów będą zawiedzeni, ale każdy kto lubi solidne policyjne kryminały z sensowną fabułą, zostanie usatysfakcjonowany. Precyzyjny scenariusz, kapitalne wykonanie (klimatyczne, mroczne zdjęcia, świetny montaż i mistrzowska reżyseria całości) i doskonałe kreacje głównych bohaterów czynią z nowego filmu Finchera dzieło wyjątkowe. Dla mnie mocne 9/10 i awans do mojej superligi ;) Oby więcej takich inteligentnych i wciągających thrillerów!
Absolutnie nie zgodzę się z przedmówcą, niestety jestem bardzo rozczarowany Zodiakiem, Fincher postawił sobie bardzo wysoko poprzeczkę tworząc "Seven" i "Fightclub" i niestety dał głowę tym razem. Podjął się ponownie nakręcenia filmu o mordercy, co zrobił już w wypadku wspomnianego "Seven", właśnie brakuje w tym filmie napięcia i budowania nastroju. Szokuje na samym początku serią bardzo brutalnych morderstw, a potem z widza napięcie uchodzi jak powietrze z przekutego balonu. Film dłuży się niemiłosiernie, ratuje się kilkoma scenami, ale są to tylko ostatnie podrygi zdychającej ostrygi, moim skromnym zdaniem nie wejdzie do klasyki kina. A tak na marginesie Fincher nie powinien nabijać się z "Dirty Harrego", bo Eastwood wykreował tą postacią nowy styl bohatera. Jeszcze na sam koniec uwaga do przedmówcy, proponuję nie składać takich bałwochwalczych pokłonów w stronę uznanych reżyserów, w wypadku kiedy powinie im się noga, "Film" robi to bez ustanku, chyba w końcu zrezygnuję z jego zakupu :)
7/10 moim zadaniem film był za długi. Nie dało wysiedzieć się w kinie. Ale plus za "klimat" - nie budowanie napięcia, ale za klimat lat 60 70 80 itd. I oczywiście PLUS a nawet dwa ;p dla Marka Ruffalo.
Uwaga 1: Nie zauważyłem, żeby Fincher nabijał się z "Brudnego Harry'ego". Tak się składa, że film Siegela był inspirowany historią Zodiaka i Fincher postanowił taki smaczek zamieścić. Przy okazji pokazał, jak ta sprawa i postać mordercy stała się elementem kultury masowej.
Uwaga 2: składam pokłony komu chcę i za co chcę. Tak więc wybacz, ale twojej propozycji nie wezmę pod uwagę. Nie jaram się filmem dla samego nazwiska reżysera, ale dlatego, że to w mojej opinii świetny film. "Azyl" był średni, co przyznaję mimo że też wyszedł spod ręki Finchera. Dodam tylko, że ja szmatławca o nazwie "Film" nie kupuję już od kilku lat, więc nie wiem po co ta uwaga.
Co do meritum - każdy ocenia po swojemu. Mnie historia tego śledztwa zainteresowała. To, że Fincher wziął się znów za opowieść o seryjnym mordercy, o niczym nie świadczy i w żaden sposób go nie dyskredytuje. Zwłaszcza, że oprócz faktu, że i tam i tu występuje postać zabójcy, nie widzę wielu podobieństw. "Siedem" to film utrzymany w zupełnie innym stylu, niż "Zodiak".
"Szokuje na samym początku serią bardzo brutalnych morderstw, a potem z widza napięcie uchodzi jak powietrze z przekutego balonu."
Inaczej najwyraźniej rozumiemy termin "napięcie", bo dla mnie nie łączy się ono z brutalnością scen morderstw (bardziej z tym, co następuje przed pierwszym pokazanym zabójstwem - opuszczony parking, zjawia się dziwny samochód, stoi, odjeżdża, zawraca itd.). Owszem, to są tzw. mocne sceny, ale napięcie rośnie w miarę zbliżania się do odkrycia tajemnicy tożsamości Zodiaka i jest obecne zwłaszcza w takich fragmentach jak przesłuchanie Allena, wizyta Graysmitha w domu tego operatora i odkrycie, że to on opisywał plakaty, a później zejście za nim do piwnicy, spotkanie Graysmitha z Allenem w sklepie w końcówce.
Fincher robi tu kapitalną rzecz - zaraża nas obsesją bohaterów na punkcie Zodiaka, rozbudza naszą ciekawość, powoli ale konsekwentnie przybliża nas do wyjaśnienia zagadki, a w końcówce pozostawia widza w zawieszeniu, z domysłami.
Dla mnie twoja ocena jest trochę krzywdząca, bo pomijając już to, o czym piszę wyżej, nie uwzględnisz choćby doskonałego wykonania całości - zdjęć, mistrzowskiego montażu, kreacji aktorskich.
Witam!
Odnoszę się do dwóch ostatnich akapitów, otóż to są właśnie najlepsze sceny, wymieniłem je jako "broniące się" (ostatnie podrygi), istotnie one były zrobione mistrzowsko, ale moim zdaniem to za mało, aby cały film wypadł dobrze, zauważ ile one trwały, a ile cały film. Oczywiście nie pomijam całej stylizacji, w której film jest wykonany.
Zgadzam się z autorem tematu. Film był kapitalnie wykonany i całkiem inny od Seven. Tych dwóch filmów nie można wogóle porównywać. Zodiak ma całkiem inny klimat niż Seven. Film mimo, że trwa 2,5 godziny, ani na moment mnie nie znudził. Fincher bez brawurowych scen potrafi nakręcić bardzo dobry film. Nie będę dalej powtarzał słów Dwight'a, ale się z wszyskim zgadzam. Film zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie.