Po pierwsze dłużyzna - film trwa grubo ponad 2 godz., ale i tak potraktowano widza polubownie, bowiem prawdziwe śledztwo ciągnęło się latami.
Po drugie ospała akcja, choć tu również możemy odetchnąć, że oszczędzono nam tych wszystkich godzin policyjnej, papierkowej roboty, segregowania akt, itd. Na szczęście niewiele tego pokazano w filmie.
Po trzecie: historia opowiedziana w sposób wręcz nudny. Mi się wydawało, że ten film miał trzymać w napięciu, w końcu to thriller, historia tajemniczego zabójcy.
Warto zapytać, czy trzymanie się faktów może przeszkodzić w stworzeniu dobrego filmu? W tym przypadku należy odpowiedzieć "tak". Nie wiem, co było priorytetem, ale uważam, że zbyt werystyczny obraz może po prostu znudzić. Zresztą chyba nie na tym polegają minusy - można to było uczynić bardziej dynamicznym. Fincher - ten, którego znamy z Obcego, Seven, czy Fight Club - w Zodiaku w ogóle się nie ujawnia, co oczywiście wypada na niekorzyść dla obrazu. Zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Ja bym to ujął raczej w ten sposób, że trzymanie się faktów nie pozwoliło temu filmowi wznieść się na poziom wyższy od dobrego. Ale to kwestia gustu. :)
"Po pierwsze dłużyzna - film trwa grubo ponad 2 godz., ale i tak potraktowano widza polubownie,'
Jak potraktowano widza?