Pewnej rzeczy nie rozumiem. Jak Graysmith spotyka sie z tym znajomym Marshalla i potem okazuje sie ze to on napisal plakat a pismo zgadzalo sie prawie w stu procentach i jeszcze dochodzi ta sprawa z piwnica a potem ucieka z jego domu jakby myslal ze to ona jest morderca. Watek jest uciety i w ogoole do tego nie wraca. Nie daje mi to spokoju. Jak ktos by byl na tyle mily aby to wyjasnic?
I jeszcze jedno Graysmith po wybiegnieciu krzyczy ze mordercow musi byc dwoch? A potem skupia sie tylko na Lee? Kompletny brak logiki nastepuje w tym momencie filmu
Możliwe że ta scena ukazuje jak bardzo sprawa Zodiaka, niszczyła życie bohaterów filmu. Być może tamten facet ktory rzekomo rozpisywał te plakaty, nie miałżadnego związku ze sprawą, a Graysmith poprostu tak obessyjnie chciał znależć morderca że poprostu połączył plakaty+piwnice i = znalazl morderce, a potem sobie z tego zdał sprawe... No może troche popłynałem ale innego wyjasnienia nie potrafie znaleźć:) Pozdrawiam