PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=191345}

Zodiak

Zodiac
2007
7,2 229 tys. ocen
7,2 10 1 229465
7,5 77 krytyków
Zodiak
powrót do forum filmu Zodiak

naprawde znakomity thriller... brakowało jakiochkolwiek oklepanych, dennych schematów. Scena kiedy Gyllenhal dowiaduje dowiauje się kto naprawde podpisywał plakaty poprostu miażdży . Samemu można prawie zesrać się w majtki, tak klimatyczny jest ten film. polecam.

ocenił(a) film na 7

Tak, mi też sie podobał, może nie arcydzieło ale trzyma fason. Fincher rzeczywiście umie trzymać napięcie, co raz żadziej sie to już zdaża w kinie, dlatego ja Panu Finczerowi gratuluje i czekam na kolejne "dziełka". Może coś równie mocnego jak "Siedem"?

trzyma poziom? czy zodiak pokazuje jakikolwiek poziom?? poprzednie filmy finchera - świetność sama w sobie: ciekawość, groza i znakomite zakończenie - ale ten? rozwiewa wszystkie aspekty opróćz ostatniego. nuuda! byłem pewny że mnie zafascynuje filmy, jak chociażby podziemny krąg ale nie. wydaje mi się że troche zbyt podkoloryzowany i denna obsada robią z tego filmu ogólnodostępną nudę.

użytkownik usunięty
myk

nie zgodze się. Poza tym porównywanie tego filmu do poprzednich nie ma żadnego sensu.
Po pierwsze, "Zodiac" jest oparty na prawdziwych wydarzeniach, dlatego też nie ma tutaj mowy o pewnym surrealiźmie jak choćby w "Podziemnym kręgu".
Po drugie, wydaje mi się że Fincher bardziej skupia się na osobie tropiącego zabójcę, nie zaś samego zabójcy. "Zodiac" jest doskonałą rekonstrykcją śledztwa. Widzimy tutaj jak główny bohater zostaje opętany przez zagadkę tajemniczewgo zodiaca i to jest jakby w centrum, nie zaś sam zabójca. Mi się bardzo podobał film, bo można było zobaczyć krok po kroku jak przebiegało całe śledztwo, jak rozwiązywano zagadki, które doprowadzały do podejrzanych i na samym końcu jak próbowano dojść kto tak naprawde jest tym zabójcą. Według mnie, siłą filmu jest właśnie to że nie dowiadujemy się na końcu kto napewno był trym Zodiaciem. Pozostaje pewna doza niepewności, tajemniczości.Nie ma tego podsumowania i postawienia przysowiowej kropki. nad i.
"Zodiac" to napewno bardzo dobry film, nie mam co do tego ani cienia wątpliwości. Bardzo podobał mi się sposób przedstawienia klimatu lat 70tych, wszelkie niuansy współpracy policji, dziennikarzy itp. Kilka scen mrozi krew w żyłach. Szczególnie, scena zabójstwa nad jeziorem, czy też wspomniana przeze mnie wcześniej scena kiedy główny bohater dowiaduje się kto tak naprawde podpisywał owe plakaty. Do tego świetnie zagrany, zwłaszcza Downey Junior szczególnie wyró.żnia się na tle wszystkich. Uważam, że film jest bardziej intelektualną rozrywką, niż tandeciarskim straszeniem flakami, bebechami i potworami wyskakującymi zza pleców.
Mnie Zodiac bardzo pozytywnie zaskoczył.

użytkownik usunięty

powiem więcej...

z obejrzanych do tej pory filmów Davida Finchera "Zodiac" to chyba mój ulubiony. Dla kogoś może to troche dziwne, ale postaram się to uzasadnić z mojego punktu widzenia.
W obcym 3, który był najmroczniejszym z Alienów mogliśmy zobaczyć chyba najbardziej mroczny klimat ze wszystkich filmów o obcym. Był to napewno świetny film, jednak śmiem twierdzić, że było to dopiero preludium do późniejszych dokonań.
"Siedem", co może wydawać się dziwne, nigdy mnie nie przekonywało. Poza samą tajemniczą, makabryczną, demoniczną końcówką, która jest doprawdy znakomita, pełna napięcia, poprostu wciskająca w fotel, film mnie nie przekonuje. Jest to swego rodzaju wędrówka głównych bohaterów za typem, który popełnił swoje zbordnie zgodnie z siedmioma przykazaniami. Dla mnie jest to troche komiksowe i może dlatego nie wciąga mnie takie zagranie.
"Gra" to doprawdy majstersztyk. Kiedy poraz pierwszy ją obejrzałem , jakieś 4 lata temu, poczułem się poprostu zrobiony w konia. Dodatkowo, moja sympatia do Michaela Douglasa spowodowała, że doprawdy zakochałem się w tym filmie. Ma on jednak, jedną, małą wadę. Można go obejrzewć tylko raz. Kopara opada na koniec, ale tylko pierwszym razem.
Nigdy nie byłem wielkim fanem "Podziemnego kręgu". Nie wiem czemu. Cała ta, troche surrealistyczna historyjka o antykapitasliźmie, antykomercjaliźmie( z Bradem Pittem w roli gównej), pieprzeniu systemu, pogoni za niewiadomoczym nigdy mnie nie porwała. Poza tym w połwie filmu, tak sobie pomyślałem, że główny bohater pewnie ma rozdwojenie jaźni i kiedy okazało się pod koniec, że rzeczywiście ak sprawy nie mają, nie poczułem tego mocnego zaskoczenia, które wielu z Was napewno poczuło.
Wracając do "Zodiaca". Obejrzałem go dwa razy i wiem, że napewno do tego filmu wrócę. Powiem więcej. Cała to nierozwiązana do końca historyjka na tyle mnie pochłonęła, że mam ochotę zakupić książkę pana Graysmitha i zainteresować się tym tematem. Mi ten film poniekąd przypominał powieść "Dzień szakala" Forsytha i jej adaptację pod tym samym tytułem z 1973 w reżyseri F. Zinnemana. Była to swego rodzaju drobiazgowa rekonstrukcja przygotowań zabójcy do zamachu oraz działań policji, która go tropiła. Widzieliśmy wszystko krok po kroku. Powoli wszystko tworzyło układankę i prowadziło do finału, w którym wielu kibicowało zamachowcy zamiast komisarzowi Lebelowi. W "Zodiacu" jest nieco inaczej, ale też troszeczkę podobnie. Właśnie podróż tym labiryntem jest fajna. Widzimny całą sprawę z kilku perspektyw. Widzimy wiele tropów, poszlak, dowodów posrednich. Najpierw widzimy jak sprawę bada detektyw Toschi, aby zaraz potem podążyć tropem Zodiaca razem z Graysmithem. Wędrujemy od jednego podejrzanego do drugiego, dowiadujemy się o nowych faktach, nowych dowodach, a przy okazji widzimy trzech głównych bohaterów, którzy próbowali stawić czoło całej zagadce i tak naprawde żaden z nich nie wyszedł do końca zwycięsko.
Oczywiście, to jest kwestia gustu, ale ja uwielbiam takie filmy. Gra szczegółu, podążanie śladem zabójcy(w powieści "Dzień Szakala" komisarz Lebel zna tylko pseudonim zamachowca i tylko na podstawuie tego udaje mu się go wytropić. Doprawdy niesamowite, ale czytając powieść i dochodząc razem z komisarzem po małym kroku do celu, widzimy, że niemożliwe staje się możliwe), sprawdzanie dowodów i poszlak, wpadanie w ślepe uliczki. Przy okazji widzimy jak cała ta historia działa na gównych biohaterów.
Najlepsze w tym wszystkim, że końcówka nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi. Jest jakbny zachętą dla nas, żeby teraz pójść tropem i zacząć węszyć samemu. Sprawia, że czujemy jakby niedosyt, ale jest to uczucie pozytywne, bo teraz sami byśmy chcieli pójść śladem Zodiaca. Do tego wszystkiego, kapitalny klimat tamtych lat i mrok charakterystyczny dla filmów Finchera. Wiem, że za jakiś czas wrócę do tego filmu, ale wiem też, że wciągnął mnie niesamowiciei teraz kiedy obejrzałem go po raz drugi, mam ochotę dopaść książkę pana Graysmitha i zagłębić się w Zagadce "Zodiaca".

użytkownik usunięty

7 przykazaniami... tfu, tfu, tfu,,,, 7 grzechami, to miałem na myśli

użytkownik usunięty

Mam podejrzenie, że Nuda jest Twoją przyjaciółką...

Straszne herezje wypisujesz porównując Dzień Szakala, rewelacyjny, trzymający w napięciu thriller do tego nudnego, przegadanego gniota jakim jest Zodiac

użytkownik usunięty

Jeśli chodzi o "Dzień Szakala" to zauważam jedyne punkty spójne obu filmów,moje własne skojarzenia jakie nasunęły mi się podczas filmów, wszak tematyka jest dość odmienna.

"...do tego nudnego, przegadanego gniota jakim jest Zodiac..."---> rozumiem, że dla Ciebie duża ilośc dialogów jest synonimem nudy. Ok, nie będe się spierał, kwestia gustu. Istnieje ogromna rzesza filmów, które w dużej mierze opierają się na dialogach. W tym miejscu można by wymienić chopciażby "Ojca chrzestnego" Coppoli, "JFK" i "Nixona" Stone'a... Fakt, nie porażają ilością akcji, ale mają inne swoje atuty. Absolutnie nie porównuje "Zodiaca" do tych tytuów, bo za chwilę mi to zarzucisz. Rozumiem, że preferujesz większą ilość akcji. Poza tym, Twojej opini brak jest solidnej argumentacji.




użytkownik usunięty

"Twojej opini brak jest solidnej argumentacji."

moje wrażenia oparłam tylko na odczuciach, nuda, nuda, nuda

"Ojca Chrzestnego" i "JFK" uwielbiam więc raczej nie chodzi o same dialogi i o to, że jest ich dużo, nie, nie, w filmach mojego kochanego Tarantino jest ich mnóstwo a znam je na pamięc:))
chodzi o to, jakie są te dialogi, przecież długa rozmowa moze byc ciekawa lub nudna, prawda?

szanuję Twoje zdanie, po prostu jestem rozczarowana po poprzednich genialnych
filmach Finchera

użytkownik usunięty

Co do dialogów, to rzecz jasna rozumiem Cię. W końcu w Pulp Fiction czy Ojcu chrzestnym pełnią one zupełnie inną funkcję.
A jeśli chodzi o Twoje osobiste odczucia, to też rozumiem znakomicie. O gustach w końcu się nie dyskutuje. Mnie ostatnio potwornie wykończył "Mechanik" z Balem, choć panuje powszechna opinia , że to znakomity film. Dla mnie nudny jak flaki z olejem.

Co do " Zodiaca" to nadal będe się upierał, że to razem z "Grą" najlepszy film Finchera. Zdałem sobie natomiast sprawę z tego, że większości fanów Finchera "Zodiac" rzeczywiście nie przypada do gustu, a nawet często jest stawiany jako ten najgorszy. Powodem tego jest napewno to, że opiera się na prawdziwej historii, co poniekąd oznacza, że może nie być tak widowiskowo i spektakularnie. Po drugie, rzeczywiście mniej w nim napięcia, choć to tylko pozorne. Zresztą, nie będę się rozpisywał. Każdy i tak zostanie przy swoim zdaniu.

użytkownik usunięty

napięcie jest niewątpliwie w scenach, w których pojawia się Zodiac
dla mnie dużym plusem filmu jest też Robert Downey Jr

"opiera się na prawdziwej historii"

problemem jest to, że opiera się na dokumencie a raczej podano nam zbyt wiele szczegółów zamiast budowac fabułę, atmosferę, akcję
jeśli widziałeś genialny film Spike Lee "Mordercze lato", to zrozumiesz o co mi chodzi:)
historia oparta na faktach, po mieście grasuje seryjny morderca, słynny Syn Sama i tu zamiast nudnej narracji prowadzacych śledztwo otrzymujemy wątki poboczne, wydarzenia, bohaterów, wszystko to kreuje niesamowitą duszną atmosferę gorącego lata, klimat niepokoju, szaleństwa

do "Mechanika" się zabieram już jakiś czas, zważywszy na poświęcenie Christiana Bale'a dla tej roli, ciekawam, czy było warto...
Pozdrawiam:)

użytkownik usunięty

również pozdrawiam serdecznie. Dochodzę jednak do wniosku, że czasem można na tym portalu rzeczowo wymienić poglądy bez zbędnego obrzucania się błotem z powodu odmiennych gustów.
pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 6

Mnie również "Summer of Sam" (Mordercze Lato) o wiele bardziej podobał się od "Zodiaca". "Zodiac" mnie trochę męczył, zbyt przynudzał i ciężko się go oglądało, wiele rozciągniętych scen i dialogów które można by wyciąć bo niewiele wnosiły, także dałem mu takie mocno naciągane 6/10.

bankol

Mi się Zodiac bardzo podobał. Pomimo, że trwa te 2 godziny z hakiem i przez większość czasu opiera się na gadaninie to trzyma w napięciu jak cholera. Z tego filmu bije autentyzm po prostu! Ma się naprawdę wrażenie obcowania z prawdziwą historią!

Jak dla mnie jest o wiele lepszy od "siedem", który w sumie był taką bajeczką straszną, gdzie całą tą intrygę rozpykałem gdzieś w połowie filmu i wiedziałem, że niczym mnie już nie zaskoczy...

ocenił(a) film na 7
azzar

To nie jest tylko wrażenie, bo to przecież jest prawdziwa historia i trudno, żeby wyglądała nieautentycznie, a w "Siedem" ta fikcja jest jednak trochę za bardzo przekoloryzowana jak dla mnie. Ale mimo to i tak wolę "Siedem". Chociaż to fikcja to historia jakoś bardziej mnie wciągnęła niż w "Zodiaku", bo tych szczegółów śledztwa było w nim trochę za dużo i po jakimś czasie zaczynało to być nużące. Na szczęście pod koniec akcja znowu się rozkręciła i generalnie film jest niezły. Tylko szkoda, że do dzisiaj nie wiadomo, kto jest/był Zodiakiem.

użytkownik usunięty
Laura_Melody

Dla mnie akurat plusem jest to że w 100% nie wiadomo kto jest zodiakiem, choć Fincher wyraźnie nam sugeruje to czego prawie pewien był graysmith. Dzięki temu wiele osób może jeszcze bardzije zainteresować się tematem...