David Fincher zna się na kręceniu filmów. Potrafi stworzyć nastrój i element zagrożenia, który nieustannie paraliżuje członki widza. Każda z opowiedzianych przez niego historii posiadała to tak zwane "coś", które sprawia, że z napięciem i zainteresowaniem obserwujemy wydarzenia na ekranie. Można tak chwalić wielu twórców, wielu zasługuje na to w szczególności (D. Lynch, Q. Tarantino, T. Burton, M. Scorsese, S. Kubrick... itd.), Fincher znalazłby się także na tej liście i zająłby dosyć wysoką lokatę. Nie jest to twórca płodny, reżyseruje filmy oszczędnie, co parę lat, jak na przykład Lynch czy Tarantino, a na efekty czeka się z utęsknieniem. Dlaczego? Bo wiemy, że to, co nakręci będzie co najmniej dobre.
"Obcy 3" wielu zawiódł. Ale trzeba przyznać, że film miał bardzo dobry klimat, co było jednym ze składników w daniach, jakie potem nam serwował.
Potem nakręcił arcydzieło zwane "Siedem" i tym samym zyskał wielu fanów.
"Gra" nieco zawiodła co niektórych, ale wielu doceniło jej wartość.
I w końcu "Podziemny krąg", dla wielu najlepszy film tego twórcy (druga część, w tym ja, wolą "Siedem"), film wzbudził wiele dyskusji i odtąd był on (reżyser) znany przez "masy".
Miał facet trudne zadanie, gdy przyszło mu po paru latach powrócić. A powrócił z "Azylem" - pierwszym z jego dzieł, które było klasycznym thrillerem bez zaskoczenia (dotychczas w każdym na końcu wszystko było wywracane do góry nogami).
A teraz, znów po dłuższej przerwie, powstał "Zodiak".
Podobał mi się, napiszę na wstępie, ale nie powalił mnie na kolana.
Miał masę zalet i kilka znaczących wad.
Po pierwsze: klimat (to sprawa oczywista). Film był bardzo mroczny, choć nie tak jak "Siedem", ale i tak bije na głowę masę innych pseudo thrillerów.
Po drugie: scenariusz i reżyseria. Scenarzysta wykonał dobrze swoją robotę, a reżyser nakręcił to tak, jak trzeba. Kilka scen jest prawie mistrzowskich, kilka dobrych i kilka średnich.
Po trzecie: aktorstwo. Dosyć wysoki poziom. J. Gyllenhaal, M. Ruffalo to aktorzy których się obawiałem. Lecz zagrali wyśmienicie, dlatego podwójne brawa. R. Downey jr. szarżował ze swoją rolą, był zabawny i prawdziwy. Drugi plan też błyszczał. B. Cox jako Melvin Belli, A. Edwards, E. Koteas, Chloë Sevigny, czy J. C. Lynch (największe zaskoczenie dla mnie, świetna rola, choć niewielka, ale znacząca).
Po czwarte: trzymał w napięciu w niektórych scenach.
Po piąte: muzyka (momentami genialna oprawa muzyczna)
Wreszcie niesławne minusy:
^ Największy to chyba długość filmu. Mógłby bez problemu trwać dwie godziny i wyszłoby to na dobre. Z drugiej strony dłuższe obcowanie z bohaterami sprawia, że bardziej są nam bliscy (ale zachodzi też możliwość znużenia).
^ Kolejny to... muzyka. W paru momentach jednak nie pasowała do całości. powinna być bardziej złowroga. Tak uważam.
Film Finchera jest udany, sprawnie zrealizowany, tajemniczy, momentami zawiły, co czyni go obrazem godnym polecenia, ale tylko dla wytrwałych, którzy nie zrezygnują z obcowania z tym thrillerem/dramatem/kryminałem, jednym z lepszych filmów roku.
Fajna analiza.
Zodiak mi przypadł średnio do gustu, ale lubie za to Siedem tego człowieka i facet ma łeb na karku, że potrafi wymyślić takie chore historyjki. Nawet jego Obcy 3 niczego sobie, choć jest w tyle za jedynką i dwójką. To tyle.
Pozdr
Brawo, zawarles tu sporo celnych uwag n.t. tej produkcji. Gdyby inni wiecej forumowiczow robilo jak Ty to byloby juz calkiem super;)
Prawda jest jednak, ze to niezwykle skomplikowany konstrukcyjnie film, ktory moze wielu 'masowych' widzow odrzucic od ekranu. Nie ma tu tego, co tak powszechne jest w kinie komercyjnym, przeznaczonym dla dzisiejszego, zazwyczaj niemyslacego widza. Jest niespiesznie budowane napiecie, pyszny klimat lat 60. i 70. (z kapitalnym utworem Santany na napisach poczatkowych) i swietne role aktorskie. No i przeslanie, nieglupie i aktualne ktore brzmi mniej wiecej tak: Czy warto jest poswiecac kawal wlasnego zycia w imie sprawy, ktorej rozwiazanie (jesli w ogole nadejdzie) i tak nie przyniesie Ci wiekszej satysfakcji, gdyz i tak zawsze pojawi sie kolejny morderca-maniak i beda kolejne ofiary? Fincher nie daje odpowiedzi , potwierdzajac swoja renome niezaleznego, nieidacego na kompromisy rezysera - artysty a nie wyrobnika. Tym samym 'Azyl' mozna uznac jedynie za mniejsza wpadke w jego tworczosci, z reszta i tak nakrecona w sposob kinetycznie oryginalny. Bo poza frapujacymi fabulami rezyser ten doskonale opanowal rzemioslo, bez ktorego nie zdobylby sobie wiernej publiki, do ktorej to i ja naleze od dlugiego juz czasu.
Sam "Azyl" dla mnie osobiście nie jest wpadką, czy jak napisałeś mniejszą wpadką, bo charakteryzuje się naprawdę fenomenalnym klimatem, trzyma w napięciu, wciąga, ma ciekawe postacie, wspaniale nakręcony. Lubię do niego wracać.
Aczkolwiek taki fachowiec jak Fincher może i mógłby zrobić jeszcze lepszy film od owego "Azylu", chociażby zmieniając końcowkę, która to często jest przez ludzi krytykowana. I przez to film może tracić dużo w ich oczach. Ale oprócz tej wady, jest świetny.
Pozdrawiam.
"Sam "Azyl" dla mnie osobiście nie jest wpadką, czy jak napisałeś mniejszą wpadką, bo charakteryzuje się naprawdę fenomenalnym klimatem, trzyma w napięciu, wciąga, ma ciekawe postacie, wspaniale nakręcony."
Dokładnie tak. Mi się "Azyl" podobał bardzo.
"Aczkolwiek taki fachowiec jak Fincher może i mógłby zrobić jeszcze lepszy film od owego "Azylu", chociażby zmieniając końcowkę, która to często jest przez ludzi krytykowana."
Końcówka była mało wiarygodna, ale nie powiem, że kompletnie rozczarowująca. Tak czy siak do dobry film.
A co do "Zodiaka", pod którym jest ten temat, jest to dla mnie może nie arcydzieło, ale bardzo dobry film, który ma masę zalet i tylko kilka wad.