Wątki i szczegóły lecą w takim tempie, że nie sposób ich wszystkich uchwycić, szczególnie kiedy żadnemu z nich nie udaje się przykuć uwagi. Po połowie już nic się nie dzieje kryminalnego, tylko przerzucają się poszlakami, a żadna z nich nie jest jakoś szczególnie ciekawa. Do tego zamiast jakiegoś aktora zatrudnili Downeya, który chodzi po kadrze jak naćpana wiewiórka.
Propozycja tylko dla fanów motywu Zodiaka.