Ależ genialna scena. Bawiłem się na niej przednio, jednocześnie podziwiając stylistykę tego domu - niesamowita scenografia i tę pierdołowatość głównego bohatera, a gdy się skończyła stwierdziłem no tak czego się spodziewałeś?
Nie sądzę, żeby postać Zodiaka była tu jakoś szczególnie fascynująca czy nawet istotna (po seansie zresztą stwierdziłem, że on choć nigdy nie zidentyfikowany jest po prostu mało frapujący). To obsesja i niemożność bohaterów gra główną rolę - teraz już niestety wiem, że historia z filmu "The Limbic Region" jest zerżnięta z Zodiaka. Podziwiajmy więc prawdziwych bohaterów tej historii - Ruffalo, który faktycznie wygląda jak McQueen z "Bullitta" i jego partnera a zwłaszcza metody pracy przy taksówce + w pewnym momencie dołączają Koteas i LeGros dobry klimat, zajebiście przesadzonego Downeya, Jr. i popisy Gylenhalla i "głównego podejrzanego" - niestety zawsze zapominam nazwiska tego gościa, i... dawajmy 8/10 bo to powrót Finchera z nowymi pomysłami.
Rzeczywiście scena w piwnicy wywołała we mnie największe emocje. A największy uśmiech pojawił się, gdy nasz rysownik był tak zajęty rozpracowywaniem zgadaki, że nawet nie chciało mu się słuchać oddechu "głuchego telefonu".
Dokłaadnie - Fincher pokazuje że jest jeszcze w stanie kręcić dobre filmy i nie zamierza poprzestać na Podziemnym Kręgu, czy Siedem. Zodiak ma charakterystyczny dla Finchera mroczny klimat i choć momentami zawiewa nudą, to za całokształt filmu, aktorstwo i wspomniany zachowany klimat mogę dać z czystym sercem 9/10. A co do sceny w piwnicy... coż mogę powiedzieć, po prostu GENIALNA - nieźle przeraża, a impulsem, który daje widzowi do myślenia jest zdanie: "Powinienem to mieć w PIWNICY - idzie pan, panie Graysmith?" (kto oglądał, ten wie dlaczego), bo przecież w samej piwnicy nie dzieje się już nic przerażającego, no może mimika i zachowanie bohaterów dodają smaczku. Jak już mówiłem, Zodiaka oceniam na 9/10 - POLECAM