w roli ciapowatego rysownika wyszedł odrobinę słabo. Widać że robił co mógł, ale do tej roli przydałby się ktoś bez postury atlety. Bardzo blado, tym bardziej że cała reszta aktorów (Ruffalo, RDJ, Koteas i Sevigny) grali dużo bardziej charakterystyczne postacie.
Przy okazji - komu przeszło przez myśl, że Paul Avery był gejem? Nie patrzę na to przez pryzmat jego ciuchów, bo hej, to San Francisco w latach 60-tych, ale jego nastawienie przypominało mi old-schoolowych gejów pokroju Rexa Reeda z tego okresu czasu. Tylko taka uwaga, daleko mi do bycia homofobem. Tak samo Mark Ruffalo wyglądał jak Colombo.