Jeśli pierwsza Cię rozczarowała to drugiej nie próbuj włączać, bo rozczaruje Cię jeszcze bardziej.
Nie no - jedynka była spoko, ale motyw z grupą znajomych zamkniętych w chatce na odludziu...ludzie, ileż można?? Za to druga część jest ...ekhm...bardzo kreatywna w tym względzie;) Jeżeli nie chcesz, możesz sobie odpuścić jedynkę - w dwójce na początku jest przypomnienie tego co działo się w części pierwszej. Ale serio ludzie - druga część rozłożyła mnie na łopatki:) Dałem 9/10 i jeśli obejrzę jeszcze raz i okaże się, że podoba mi się tak bardzo jak podczas pierwszego seansu, zmienię ocenę na 10. Dla mnie w gatunku horror/czarna komedia z elementami gore to jest po prostu mistrzostwo świata. Tu są naprawdę chore akcje, jest tyle posoki i flaków, że dla fana to jest po prostu poezja, mniam-mniam:D A i scenariusz wg mnie (jeśli kupisz tylko założenia filmu) jest rewelacyjny. Dawno się tak nie uśmiałem i zniesmaczyłem jednocześnie - świetna sprawa. I mam nawet wrażenie, że chyba uczeń doścignął co najmniej mistrza (czyli Sama Raimiego w "Martwym żle" i Petera Jacksona w "Martwicy mózgu"). Tyle w temacie.
Pozdro
nie wiem czy zanotowałeś,ale w jedynce jest tekst właśnie o tym na początku,że film zaczyna się jak typowy horror klasy B, jest pastiszem samym w sobie i dosyć mocno to w jedynce akcentują
Tak, zauważyłem ale nawet jako pastisz...mam wrażenie, że za dużo tego. Nie twierdzę jednak, że "jedynka" była zła - dałem "siódemkę" a to oznacza, że film mi się podobał, że był dobry (są tutaj "piękne" sceny, których nie sposób nie docenić;-). Ale...osobiście mnie jako widza i fana komedii z gatunku horror-gore "dwójka" rozłożyła na łopatki. Czym? Przede wszystkim poziomem humoru a jednocześnie zniesmaczenia. Twórcy okazali się taką pomysłowością, że chylę czoła. Nie będę tu cytował poszczególnych scen - dla mnie cały film od początku do końca przebija pierwowzór pod każdym względem. Rozumiem, że wiele osób może się ze mną nie zgodzić, ale nic na to nie poradzę. Takie emocje, jak przy seansie "Dead Snow 2" towarzyszyły mi przy wspomnianych wyżej tytułach, które uważam za kultowe. I dlatego mam wrażenie, że uczeń co najmniej doścignął mistrzów ( a może i prześcignął?). Żadnemu jednak filmowi po jednokrotnym seansie nie wystawiam 10/10 (stąd NA RAZIE "dziewiąteczka"). Ale zaprawdę powiadam Wam Skandynawia ma nowego wizjonera w tym względzie i czekam z niecierpliwością na jego kolejne produkcje (mając przy tym naiwną nadzieję, że "święty las" nie rozmieni jego talentu na drobne).
Pozdrowienia