Tego filmu nie potrafię opisać... Jeden z niewielu, który zmienia... Mnie zmienia ...
"Szczęścia nie da się zdefiniować, opisać można jedynie nieszczęście.
Przestań być nieszczęśliwy, to zrozumiesz.
Miłości nie można zdefiniować, brak miłości można.
Kiedy pozbędziesz się braku miłości - zrozumiesz."
/A. de Mello/
Anthony de Mello? To cytat z filmu? Jedna z jego głównych maksym brzmiała: "Niczego się nie wyrzekać, do niczego się nie przywiązywać". Połączenie naszego, europejskiego sposobu patrzenia na świat z filozofią Dalekiego Wschodu.
Mnie film niestety trochę rozczarował, może za bardzo nastawiałem się, że będzie rewelacyjny... ale i tak uważam, że jest dobry - zwłaszcza na tle całego chłamu, który się produkuje w obrębie tego tematu.
Zgadzam się w stu procentach - nie mogłam i nadal nie mogę przestać myśleć o tym filmie. Czułam się, jakbym była w środku ekranu, cała koszmarnie wręcz realna atmosfera filmu wyciekała mi z ekranu i sączyła się do pokoju. Jestem kobietą, od paru lat mężatką, ale doskonale rozumiałam bohaterów, prawie czułam to co oni, znając to z życia. Chociaż większość ludzi na pierwszym miejscu ujrzy w tym filmie homoseksualizm, to równie dobrze można by wstawić temat starszego pana i młodej dziewczyny, muzułmanina i katoliczki, jakiegokolwiek motywu trudnej miłości. I tutaj... andre250...choćbym użyła tysiąca słów, to i tak nie wyrażę tego, jak ten film na mnie wpłynął. Jedno jest pewne - zrobił to mocno i niespodziewanie.