hm... a ja myślę , że o ......wszystkim co dla człowieka (bez względu na orientację) jest najważniejsze.
O wszystkim=niczym. Bo cóż znaczy słowo "wszystko"? Pogłówkujcie, albo pomyślcie, bo to różnica :)
o tym,że każdy bez znaczenia kim jest , szuka drugiego człowieka, to że każdy ma ten wewnętrzny strach przed byciem samym, o tym, że musimy dokonywać wyborów, o tym że życie to walka czasem z samym sobą, o tym że mimo przeciwności i tak walczymy o siebie o własne przekonania w poszukiwaniu miłości i odrobiny szczęścia w tym szarym życiu.
film jakkolwiek fajnie zrobiony , temat powszedni , ale mimo wszystko trochę z innej perspektywy ...
Ok, niech tak nawet będzie i dopowiadam, że właśnie ta perspektywa mi nie odpowiadała, jako wyjątkowo niesmacznie podana i wulgarna. bleh
pewnie nie tylko Tobie , tak już jest nie wszystko dla wszystkich , prawda jest taka, że ta tematyka nie zawsze musi się podobać bo domyślam się że Tobie o to chodzi ( to moje założenie ).
Odbieram to tak,film jak wszystkie inne a jednak coś w nim jest i nie mam tu na uwadze wątku tych panów , coś co sprawia że film ten otwiera drzwi to życia głównego bohatera i przez moment ma się to uczucie bycia tam w środku tej sytuacji , to właśnie ten weekend jak wiele innych a nie co inny....
Oczywiście, że nie wszystko jest dla wszystkich. Dobrze ujęte i z tym się zgadzam w pełni. Mnie zwyczajnie ten film w...iał. Działał jak płachta na byka. Brrr
Według mnie, film jest wydmuszką, która od pierwszej do ostatniej minuty desperacko stara się udawać coś, czym zupełnie nie jest.
Pseudointelektualne opowieści dwóch naćpanych, pretensjonalnych chłopców, okraszone doprawdy oryginalną sekwencją romantycznej wycieczki do wesołego miasteczka (wprost z komedii z Meg Ryan w roli głównej).
Przekaz filmu, w moim przekonaniu, równie głęboki i odkrywczy jak wyżej wymieniona wycieczka.
Martwi mnie fakt, że tak szerokie grono widzów i krytyków entuzjastycznie przyjęło tak transparentną grę pozorów.
W ramach alternatywy, gorąco polecam niemiecki film "Żniwa" z 2011.
Bohaterowie mówią bardzo niewiele, a film broni się sam. Bez wysiłku. Ani przez chwilę niczego nie udając.