Patrząc na to co Tom Ford zrobił z książką Austina Wrighta trudno nie kryć oburzenia. Adaptacje mają to do siebie, że nie muszą być wcale wiernym odbiciem pierwotnego materiału literackiego, jednakże dodawanie od siebie jakichś słabych przemyśleń , przesadne eksponowanie nagości, brak umiejętnego poruszania się po prezentowanym świecie predestynuje "Zwierzęta Nocy" do miana najgorszego filmu roku. Ja nie twierdzę, że aktorstwo w tym filmie jest złe, nie, aktorzy oraz muzyka to najmocniejsze punkty tej historii, coś co podnosi poziom. Aby ująć to w sposób prosty i dosadny: "Zwierzęta Nocy" to "Kupa owinięta złotkiem". Tym złotkiem są aktorzy i muzyka, reszta to ta kupa. Kupa lewackich ideologii. Postawienie świata konserwatywnego, świata z zasadami jako tego świata rodziców wobec świata lewackiego, gdzie katoliczka dokonuje aborcji (to reżyser i scenarzysta zarazem dodali od siebie). Sporo przekłamań względem książki, to wygląda bardziej tak jakby materiał literacki posłużył jedynie za budulec, za szkielet i reżyser oraz scenarzysta powyrzucał z niej wszystko to co mu się nie podobało i zostawił to co JEGO zdaniem jest dobre. Puste miejsca zastąpił swoimi wątpliwymi przemyśleniami. Do tego dochodzi marnej jakości montaż, te nagłe czarne plansze, które chyba mają sygnalizować w przyszłości że w tym miejscu ma być reklama. Polecam książkę, odradzam film. Najgorsza adaptacja jaką widziałem.