Byłem dzisiaj, w sumie dość nieoczekiwanie. Tzn, słyszałem o filmie, coś czytałem, co spowodowało, że został zaliczony do kategorii MUST-SEE-ASAP, ale nie miałem w planach go dzisiaj oglądać. A jednak się udało.
Film w w niektórych scenach autentycznie wciska w fotel. Gra aktorska na najwyższym poziomie - widzę tu co najmniej jednego Oscara za rolę pierwszo- bądź drugoplanową. I ze cztery nominacje.
Zawsze wkurzało mnie jak ludzie zostają na napisach końcowych siedząc niejako w hipnozie. Ale dzisiaj ja tak siedziałem. Siedziałem i myślałem o tym co właśnie zobaczyłem. A u mnie zdarza się to naprawdę rzadko.
Niektóre sceny już na zawsze pozostaną w mojej pamięci, jak np. te na autostradzie, Susan przed lustrem przed spotkaniem z Edwardem po 19 latach czy końcowa już scena w restauracji... Jest jeszcze mnóstwo innych scen, które chciałoby się obejrzeć jeszcze raz, a potem znowu...
Film jest bardzo plastyczny, autentyczna przyjemność dla oka. A dla duszy po prostu rozkosz.