PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=12048}

Zwyczajni ludzie

Ordinary People
7,0 6 039
ocen
7,0 10 1 6039
7,6 10
ocen krytyków
Zwyczajni ludzie
powrót do forum filmu Zwyczajni ludzie

ZWYCZAJNI LUDZIE (bardziej znani w POlsce pod tytułem ZWYKLI LUDZIE) to sztandarowy przykład świetnego dramatu obyczajowego, który skupia się na życiu wewnętrznym głównych postaci oraz kryzysie rodziny.
ZWYKLI LUDZIE to świetnie rozegrane pod względem dramatrugicznym kino dialogu. Akcja jest tu raczej niespieszna, w wszytskie emocje widz przeżywa starając się wniknąć i zorzumieć życie wewnętrzne bohaterów.
Film obfituje w świetne sceny i inteligentne dialogi.
Nie widziałem go od bradzo wielu lat, ale nawet dziś przynam, że to kino nadal robi wielkie wrażenie.
Psychonanlitycznych dramatów po dziele Redforda dorobiliśmy się najmniej kilkunastu (min. BUNTOWNIK Z WYBORU), ale żaden z tych filmów nie dorównał sile rażenia ZWYKŁYCH LUDZI.

Film zdobył w pełni zasłuzonme Oscary dla Najlepszego reżysera, Za Film, za najlepszy scenariusz adaptowany.
Oscara zgarnął fenomanalnie tutaj grający ( i wówczas młodziuteńki) Timothy Hutton, który stworzył jedną z najbardziej poruszającyh kreacji aktorskich lat 80-ych.
Reszta obsady też gra znakomicie z Juddem Hirschem, Mary Tyler Moore, Elizabeth McGovern i Donaldem Sutherlandem na czele.
Aktorzy stanowią tutaj klucz do ostatecznego wielkiego sukcesu tej ambitnej produkcji.
ZWYKLI LUDZIE to chywtjące za serce kino, które zmusza do refleksji.
W roku 1980 pojawił się jeszcze jeden arcymistrzowski film WŚCIEKŁY BYK Scorsese, który z powodu sukcesu obrazu Redforda przeszedł do historii jako jeden z największych przegranych w dotychczasowych dziejach wręczania Oscarów.
Mimo tej uwagi końcowej muszę stwierdzić, że ZWYKLI LUDZIE nie są jednak obrazem gorszym od osławionego hitu Scorsese.

ocenił(a) film na 10

Pozwoliłem sobie odswieżyć ten post ze względu na trafną recenzję, pod którą również się podpisuję. Również doceniam mistrzowską reżyserię, doskonały dobór i prowadzenie aktorów, i znakomitą rolę T.Huttona – subtelne, przenikliwe arcydzieło (10/10) ukazane bez zbędnej komercyjnej atrakcyjności i patosu.
Dodam że rzeczywiście w latach osiemdziesiątych ten film był znany jako Zwykli ludzie, ale teraz pod tym tytułem są trzy zupełnie inne filmy z roku 2004 i 2009.

ocenił(a) film na 7
marrekf

Film trzeba obejrzeć ,bo to dobry film,ale również dlatego,że to duuuża wtopa członków Akademii,która zignorowała ,,Wściekłego byka".
,,Zwykłych ludzi"oglądam z satysfakcją.Dla mnie to solidna rzemieślnicza robota.7/10.Ukłony,esforty

ocenił(a) film na 10
esforty

Absolutnie nie jest to żadna wtopa członków Akademii !!!

Ktoś, kto tak uważa nie zna się na kinie i nie potrafii właściwie ocenić o czym jest to dzieło i zauważyć jak mistrzowsko jest zrealizowane, co jest docenione nie tylko przez Akademię, ale i wszystkich krytyków filmowych wypowiadających się o tym obrazie.

Film w pełni zasługuje na miano arcydzieła, gdyż jest to dramat w swych treściach uniwersalny, że zmieniajac jedynie rekwizyty - można by akcję umieścić w innych krajach świata, również w Polsce. Nie jest to bowiem rzadki przypadek, ze członkowie rodziny z pozoru bardzo zgodnej, są w rzeczywistości sobie wzajemnie obcy.
Nie jest to też film tylko o cichej tragedii i kryzysie rodziny, ale też frapującym studium socjologicznym ukazującym amerykańską specyfikę obyczajową, z której wiele można odnależć już również na naszym gruncie.
Redford nie sili się na efekty, czy niezwykłe sceny, ale buduje w mistrzowski sposób atmosferę pełną ciepła i sympatii dla młodego człowieka i realizuje film w sposód doskonały kompozycyjnie, subtelny i wyważony.
Film traktuje o błędnym założeniu pozornie perfekcyjnego, wygodnego systemu życia, który zapomnina o autentycznej więzi z innymi i autentycznych wartościach.

ocenił(a) film na 7
grzelarek

Święta prawda! Nie znam się na kinie!!!
Napisałem o wtopie członków Akademii z pozycji widza, który kameralny film Redforda postrzega jako ,,kolejny" eksplorujący temat konfliktów rodzinnych amerykańskiej klasy średniej, w Polsce końca lat 70-tych ta historia nie mogłaby się wydarzyć.Była ,,Niezamężna kobieta" Mazurskyego, była ,,Sprawa Kramerów" Bentona choćby!
A ,,Wściekły Byk" jest dziełem na wskroś oryginalnym, tak w sposobie filmowania walk jak i w portretowaniu człowieka żyjącego przemocą, dla przemocy.Mnie ten film wbił w fotel nastrojem, montażem, kreacją DeNiro.Tu nie miejsce na rozpisywanie się o zaletach tego obrazu.Ale radość i sens życia polega na tym, że pozwala wybierać.
Good night and good luck, esforty.

ocenił(a) film na 10
esforty

Właśnie potwierdziłeś swoją kiepską umiejętność odczytywania takiego obrazu, kiedy to sprowadzasz go do koleinego eksplorującego temat i że "w Polsce końca lat 70-tych ta historia nie mogłaby się wydarzyć".
Przeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem to co wyżej napisałem i że film ten to nie tylko ta historia i trzeba umieć zauważyć inne wartościowe treści tego dzieła i nie tylko jako koleiny temat, tylko jak on jest przedstawiony.

Nie dziwię się jednak, że nie rozumiesz skoro dla Ciebie "człowiek żyjący przemocą, dla przemocy" jest ważniejszy od tego, który poszukuje autentycznych wartości.

ocenił(a) film na 7
grzelarek

Interlokutorze, Twoje ostatnie zdanie sugeruje, iż nie zajmujemy się tu estetyką obrazów kinowych i ich ,,polem rażenia" w warstwie treści a tylko oceniamy humanizm postaci występujących w tychże? Wierzę, że się mylę.
A zatem do rzeczy. Tu nie chodzi o to czy ja kiepsko przyswajam treści podsuwane przez Redforda ani nawet o to czy potrafię czytać ze zrozumieniem( czego akurat Ty, choćby ze zwykłej skromności, dociekać nie powinieneś).
Mnie idzie o to ,że jakkolwiek film może imponować subtelnymi środkami przekazu i może nawet wyznacza wyższy poziom dramatu kameralnego to mnie konkretnie nie zachwycił co stało się udziałem ,,Wściekłego Byka".
Dla mnie esencją kina jest ruch. Nie ujmując nic ,,Zwyczajnym ludziom", który pozostaje filmem statycznym,takim do wewnątrz, ,,Wściekły Byk" jest przedstawicielem kina dynamiczniejszego a przy okazji zdolnym poszarpać emocje widza. Moje poszarpał dlatego go waloryzuję. Mogę??? Jasne, że mogę!!!
Pogląd, że ta historia u nas nie mogłaby się wydarzyć opieram na przeświadczeniu o krańcowo różnym poziomie materialnym obu społeczeństw.Żaglówki, prywatne szkoły i tacy psychoanalitycy to atrybuty w Polsce końca lat 70-tych niedostępne powszechnie.A stan posiadania generuje lub ruguje pewne potrzeby i zachowania, zapewniam.
W jakiś, wprawdzie niedosłowny sposób, z filmem Redforda koresponduje ,,Constans" Zanussiego i potwierdza powyższe.Przypomnę jeszcze, że film Redforda uważam za dobry ale nie wybitny.
Good night and good luck, esforty

ocenił(a) film na 10
esforty

To czy ten film Cię zachwycił czy nie to jest mało istotne. To, że Ty lubisz kino bardziej dynamiczne to też nie wystarcza, aby stwierdzić, że to wielka wtopa Akademii.
Trzeba by obiektywnie wykazać, że tak jest rzeczywiście.
To, że tylko "Wsciekły byk" jest w stanie poszarpać emocje widza jest stwierdzeniem czysto subiektywnym, dla mnie jest akurat odwrotnie.
I własnie chodzi o to, że kiepsko jednak przyswajasz treści podsuwane przez Redforda - wynika to z tego co piszesz, a fim Constans to zupełnie co innego i nie ta klasa.

Film ukazuje amerykańską "middle class" i to co dla nich jest miarą sukcesu - kupno reprezentacyjnego domu, łodzi, sukces zawodowy i towarzyski, ale też przenika do jej głębszych pokładów. To miarą sukcesu w innym kraju i w innym czasie będzie co innego - w nawiązaniu do tego o czym pisałeś (pomijam to, że w Polsce lat 70-tych była grupa ludzi którzy też tak żyli) - chodzi jednak o to, że to często tylko pozory, bo pomimo, że nie mają materialnych problemów i trosk, to żyją w swoistej psychicznej i emocjonalnej próżni.
W tym swiecie żyje młody Conrad, która szuka wokół siebie autentycznych wartości, autentycznych przyjażni i wiezów - bo tylko one są dla niego godne akceptacji - to sprawia, że odkrywa tą zastraszającą pustkę pozorów.
Ta właśnie specyfika amerykańskiej obyczajowości czyni film frapujacym studium socjologicznym (choć w Polsce obecnie jest już wiele aspektów podobnych), ale gdyby to odrzucić (nie pokazywać) to pozostaje znakomicie ukazane studium psychologiczne dysfunkcyjnej rodziny, które były i w latach siedemdziesiątych w Polsce i na całym świecie i przybywa takich rodzin coraz więcej w obecnych czasach - niezależnie od statusu materialnego !!!
W mistrzowski sposób jest ukazana najważniejsza sprawa z której mało ludzi zdaje sobie z tego sprawę, że agresywne zachowanie chłopca (wcześniej apatia), powtórny jego kryzys, niemal kończacy się ponowną próbą samobójczą, to sprawa fałszywych relacji rodzinnych i jest to sprawa uniwersalna cały czas aktualna. Nikt dotychczas tak tego nie ukazał, co czyni ten film wybitnym. Co składa sie na to, że jest to mistrzowska reżyseria nie będę tu pisał, bo jeśli samemu nie potrafi się tego odkryć to nic to nie da przekonywnie kogoś.

ocenił(a) film na 7
grzelarek

Z grubsza to ja pamiętam treść tego filmu.To,że poświęciłeś kilka zdań na temat opisu zwartości, w moich oczach ważniejszym go nie czyni.Nas różni jego odbiór, ja kiepsko przyswajający treści podsuwane przez Redforda, jak to rezolutnie zauważyłeś i Ty te wartości przyswajający hmm ... , niekiepsko, co jakkolwiek chroni Cię przed przyklejeniem gęby tzw. ,,szerokiego odbiorcy" to już uprawnień do kategoryzowania nie daje.
I wobec tego skoro po tej wymianie myśli pozostajemy przy swoim to niech ,,pochyli się" nad nami św. Juda Tadeusz patron spraw beznadziejnych bo wzajemnie to raczej się nie przekonamy.Ukłony,esforty

ocenił(a) film na 10
esforty

To nie jest tylko opis zawartości, tylko zwrócenie Ci uwagi na ich ważność !!! w nawiązaniu do tego co napisałeś, bo nie wykazałeś się zrozumienienm filmu sprowadzając go do -

"w Polsce końca lat 70-tych ta historia nie mogłaby się wydarzyć" "A stan posiadania generuje lub ruguje pewne potrzeby i zachowania, zapewniam" "W jakiś, wprawdzie niedosłowny sposób, z filmem Redforda koresponduje ,,Constans" Zanussiego i potwierdza powyższe" "Dla mnie to solidna rzemieślnicza robota"

Uważasz więc, że te treści są mało ważne - napisałeś "...opisu zwartości, w moich oczach ważniejszym go nie czyni".

Mało ważne jest też więc wg. Ciebie ukazanie studium psychologiczne rodziny,

mało ważny jest oryginalnie !!! ukazany wpływ relacji rodzinnych na zachowanie chłopca,

a może nie są tam ukazane wartości uniwersalne.

O jakim Ty przekonaniu piszesz, czy wykazałeś coś obiektywnie ???!!! - po za stwierdzeniem subiektywnym, że poszarpał Twoje emocje i "mnie konkretnie nie zachwycił co stało się udziałem ,,Wściekłego Byka" - nic na obronę swojego stwierdzenia, że to wtopa nie napisałeś, a nawet doceniłeś - "że jakkolwiek film może imponować subtelnymi środkami przekazu i może nawet wyznacza wyższy poziom dramatu kameralnego", ale wychodzi na to, że jednak nie rozumiesz tych subtelnych środków, nie wspominając też, że trzeba by wspomnieć o doskonałej kompozycji tego filmu.

ocenił(a) film na 7
grzelarek

- jeden z najlepszych filmów o boksie,
- opowieść o człowieku, który będąc bokserem nigdy nie padł na deski, za to nie radził sobie ze słabościami,
- najświetniejszy przykład synergii aktor- reżyser,
- jedna z największych i najważniejsza kreacja Roberta De Niro,
- niezrównany Joe Pesci grający z tzw. kontry pod Roberta,
- jedno z najważniejszych dokonań filmowych Scorsese,bezbłędna decyzja o użyciu czarno - białej taśmy,
- montaż walk bokserskich pozostaje do dziś fantastycznym przykładem takich realizacji,
- rewelacyjny scenariusz, wykorzystujący wątki autobiografii La Motty spleciony z profilami dramaturgicznymi
Schradera,w idealnej równowadze,
-przy omawianiu dokonań kina amerykańskiego ostatniego 20-lecia ,,Wściekły Byk" wymieniany jest niemal
zawsze,
Wymienione wartości filmu, poza czwartą, kapituła Akademii ,, radośnie" pominęła, a ja napisałem, że to wtopa. Teraz po 30 latach powyższe zyskuje status obiektywności, nie mam co do tego wątpliwości.
Tyle, że Ty o tym zapewne wiesz. Ignorujesz tę wiedzę, co samo w sobie jest osobliwe,choć wydaje się być usprawiedliwione celem jaki chcesz osiągnąć. ,,Wściekły Byk" to obraz słynny powszechnie, choć łatwej drogi nie miał bo to nie kino ,,randkowe", tymczasem ,,Zwykli ludzie" to film mało znany, nawet jeśli tak obficie nagrodzony.Może nawet grozi mu zapomnienie, choć to mało prawdopodobne zważywszy jakich ma żarliwych obrońców. I nie doszukuj się, proszę, w tym stwierdzeniu negatywnych tonów.Zwyczajnie stwierdzam fakt obiektywny.
O tym jak ,,Wściekły Byk" dotknął mnie subiektywnie już sygnalizowałem i nie wracam do tego.
Jeszcze słowo o powodach przywołania filmu ,,Constans" w tej dyskusji.Pierwszym dla mnie był odwrotnie proporcjonalny stan materialny bohaterów. Ich zmagania z otoczeniem, choć i ze sobą-poczucie winy, o pewien ład moralny są odmienne. O ile Conrad otrzymuje pewien rodzaj wsparcia tegoż otoczenia, czasem fałszywy-matka, o tyle postać z ,,Constans"tego wsparcia nie ma, mało, to otoczenie przeszkadza mu w tym, czasem w spektakularnie wredny sposób. To są dwa ,,niedopasowania" do świata otaczającego : Conrad w świecie dostatku i bohater Zanussiego w czymś zgoła przeciwnym i to jest drugi powód przywołania filmu Constans.Dlatego jestem ostrożny w uniwersalizowaniu zdarzeń ze ,,Zwykłych ludzi".Dla tej historii ważne jest,że dotyczy ludzi nie mających problemów z rachunkami za ogrzewanie.Ukłony, esforty

ocenił(a) film na 10
esforty

Nie potrafiłeś właściwie zinterpretować "Zwyczajnych ludzi" (nie wierzę, aby to się mogło zmienić nagle wyrażnie u ciebie), więc dziwię się, że jeszcze próbujesz dalszej polemiki, a przecież jest to kluczowa sprawa - jak można budować uzasadnienie bez tego.

Teraz ponadto wykazujesz niezrozumienie innego rodzaju - nie masz zupełnie pojęcia, co to znaczy wykazać coć obiektywnie !!!

To, co wypisałeś w tych podpunktach, nie jest absolutnie obiektywnym podejściem, ale też nie tylko o to chodzi.
"- jeden z najlepszych filmów o boksie" to np. czysto subiektywne stwierdzenie, ja powiem, że słabo ten boks tam został ukazany (bo tak uważam), ale to subiektywne stwierdzenie i można tak w nieskończoność.
Gdybyś jednak wykazał rozsądnie i niepodważalnie, że tak jest rzeczywiście, to byłoby co innego, ale w tym temacie nie jest to ważne i nie ma akurat żadnego znaczenia, jesli sprowadzi się to tylko do boksu.
Skoro napisałeś, że "Zwyczajni ludzie" to wtopa, to powinieneś wykazać, co jest w tym filmie takiego, że nie zasługuje na te nagrody, a Ty piszesz w innym sensie.
Z tego wynikałoby, że jak napisałeś "- opowieść o człowieku, który będąc bokserem, nigdy nie padł na deski, za to nie radził sobie ze słabościami" byłaby ważniejsza (teraz dla odmiany w przeciwieństwie do tego co wczesniej pisałeś) od opowieści o młodym Conradzie, który nie radzi sobie ze swoimi słabościami, które jednak nie były przyczyną jego wewnętrznych konfliktów.
Takie stwierdzenie byłoby absurdalne delikatnie mówiąc.
Czyżby też kreacja de Niro była większa od Timothy Huttona docenionego zresztą nie tylko przez Akademię.
Czyżby też scenariusz "Wściekłego byka" miał większe znaczenie od scenariusza "Zwyczajnych ludzi" - ???!!!
A może nie było synergii aktor- reżyser w "Zwyczajnych ludziach"- bo tak to ująleś.

Nie wykazałeś się też mądrym stwierdzeniem, że jakoby miało znaczenie, że film jest mało znany. Czy Ty zdajesz sobie sprawę, ile arcydzieł jest powszechnie nieznanych ???!!!

ocenił(a) film na 10
esforty

Z braku argumentów chciałbyś to forum zamienić na forum "Wściekłego byka" - tylko po co i efekt mógłby być mizerny.
Tam jest wystarczająco dużo krytycznych wypowiedzi, które można tu przenieść - przytoczę jedno z nich: "naczytałem sie tu jak wspaniały jest wsciekły byk, ten film nie uwolnil we mnie zadnych emocji, za bardzo sie podniecacie tym filmem!
kocham duet Deniro i Scorsese, chlopcy z ferajny i przyladek strachu byly genialne!
ale ten film jest tylko dobry nic wiecej, gdyby nie deniro i pesci film bylby mierny, ten fil uratowalo aktorstwo tych dwoch panow!
sceny walki były tak nie udane, w powietrzu było widac ruchy, scorsese robi takie błedy! co z tego ze to lata 80, w latach 80 juz sie robilo takie dobre kino ze hohoho!"
To są takie same subiektywne wypowiedzi jak Twoje.
Albo taka wypowiedż już z innej beczki, że nie warto było robić o nim filmu bo to psychopata, damski bokser, dziwkarz, komediant - na co już fan filmu odpowiada, że zna się na boksie i że było jeszcze gorzej, bo film "jest nieco ubarwiony na potrzeby sztuki. LaMotta był tępym młotem którego nie było stać na ironię czy cięty dowcip jak to przedstawił scorsese ", ale to mu nie przeszkadza, bo jak pisze dalej "Wrodzona głupota negatywnie za to ujawniała się w życiu małżeńskim co scorsese pokazał kapitalnie" i to jest właśnie fascynujące dla miłośników tego filmu, którzy wolą takie historie - "człowiek żyjący przemocą, dla przemocy" jak to napisałeś". W przeciwieństwie nie potrafią docenić "Zwyczajnych ludzi"- inteligentnego kina dialogu z niespieszną akcją i subtelnie ukazaną historią i zaniżają przez to ocenę dla tego mistrzowskiego filmu.

Ponadto -
ja również uważam, że walki tam przedstawione nie są żadną wielką sztuką filmową, ale obiektywnie nie będę tego wykazywał bo to nie ten temat.
Uzupełnię jeszcze, że owszem w Ameryce "Wsciekły byk" zyskał uznanie , ale w Europie już nie.
Ponadto "Zwyczajni ludzie" nie są filmem nieznanym dla tych co znają się na kinie, zdecydowanie pozytywnie wypowiadali się o nim również krytycy filmowi i na pewno nie zostanie zapomniany, bo niesie ze sobą wartości uniwersalne, cały czas aktualne, a relacje rodzinne raczej się pogarszają w obecnym świecie i nie idzie to w lepszym kierunku.

ocenił(a) film na 7
marrekf

Grzelarek!
Z braku umiejętności pojmowania co jest obiektywne a co nie, podeprę się autobiografią Scorsese pt.
,,Pasja i bluźnierstwo" wydawnictwo ,,Znak" 1997 gdzie na stronie 75 można przeczytać: ,,... w scenach bokserskich we <<Wściekłym byku>> gdzie co każde piętnaście czy dwanaście pojawia się inne ustawienie kamery, bez rezerwowych ujęć...".Ponadto podczas kręcenia walk bokserskich,przez ok. 10 tygodni, prawdziwy Jake był na planie. Zapewniam, że jak się całość ogląda to szwów nie widać, proszę sprawdzić.Trudno w obliczu tych informacji kwestionować mistrzostwo montażu walk bokserskich.
W tej samej książce dowiedziałem się, iż to Robert De Niro był inspiratorem nakręcenia tego filmu, gorącym i nieuległym wobec niechęci Scorsese, unurzanego w końcu lat 70-tych w narkotykowych eksperymentach. W końcu jednak w film obaj zaangażowali się bez reszty.Stąd pojawia się u mnie zdanie o świetnej synergii aktor - reżyser.
Czy takową zaprezentowali Hutton i Redford tego nie wiem, wszelako źródła o tym milczą.
Ty i Akademia wybrała dramat Conrada, ja wybrałem dramat Jake'a, tu źródła naszych wyborów mogą mieć tylko subiektywny rodowód, Akademia w tej materii ma/winna mieć szersze spektrum oceny.Barier intelektualnych film Redforda przede mną nie stawia bo narracja poprowadzona jest klasycznie, nie ma tu żadnych wolt scenariuszowych i estetycznych ,,zakrętasów".Za to emocjonalnie ,,Zwykli Ludzie" nie wzruszył mną tak jak Tobą.
I nie odbieram Ci prawa do zachwytu tym filmem, ani nie kwestionuję Twej sprawności intelektualnej, co przydarza się Tobie i z rzeczową dyskusją ma mniej wspólnego.W tym wątku wyraziłem zdumienie wyborem kapituły Akademii.
I jakkolwiek dwukrotnie sygnalizowałem, że to nie miejsce na wychwalanie filmu ,,Wściekły Byk" to jednak w trakcie trwania wymiany zdań takie treści się tu znalazły.Za co przepraszam Tych, którym chciało się to czytać, a mieli nadzieję na treści dotyczące tylko filmu Redforda.Ukłony, esforty

ocenił(a) film na 10
esforty


Treści z filmu "Wściekły Byk" mogłyby się tu znależć, gdyby miały powiązanie w uzasadnieniu w stosunku do "Zwyczajnych ludzi".
Nie udało Ci się jednak wykazać, że są ważniejsze od Zwyczajnych ludzi, dlaczego więc miałyby bardziej zasługiwać na nagrody ???!!!
Na koniec sprowadziłeś je tylko do boksu, jakby to było najważniejsze. Trzeba by teraz postawić pytanie, co ten boks tak pokazany, wnosi tak ważnego do sztuki filmowej, aby to musiałoby zostać nagrodzone. Ty jednak uzasadniasz tylko, że szwów nie widać i dlatego jest to mistrzostwo montażu, ale nie wyjaśniaj już tego bo to nie jest najistotniejsze.
Bardziej znaczące, to dlaczego miałoby to być ważniejsze od treści przedstawionych przez Redforda - o tym cały czas piszę, a Ty powiadasz, że z rzeczową dyskusją ma to mało wspólnego ???!!!
Akademia miała własnie w wypadku nagradzania tego filmu szerokie spektrum oceny, bo jest to akurat obraz wielowymiarowy, czego nadal nie rozumiesz, a ja cały czas staram Ci się obiektywnie to wytłumaczyć (począwszy od pierwszego mojego postu). Nie jest to też jakieś komercyjne dzieło, aby mieć wątpliwości z tym związane. Zresztą nikt na tym forum, również Ty nie przedstawił ani jednego konkretnego zarzutu (a tyle się napisałeś). Na przyszłość więc trzeba uważać na tak kategoryczne sformułowania, że to duuuża wtopa.
Co do scenariusza to reżyser czerpiąc inspiracje z poczytnej ksiazki Judith Guest nadał historii Jarettów wymiar szerokiego uogólnienia i mimo, że nie są skąplikowane to jednak okazuje się że nie dla wszystkich zrozumiałe (wystarczy spojrzeć na wpisy na tym forum i na to co pisałeś wcześniej - zaznaczyłem to wyrażnie w jednym z postów, ale wynika to zapewne z Twojego zlekceważenia tego filmu , a nie braku Twojego intelektu). Szczególnie tak ważna kwestia, że to fałszywe relacje rodzinne mogą wpływać na zachowanie nastolatków - zauważam że to nie przez wszystkich jest docenione, a Redford wspaniale to przedstawił. Dla tej kulminacji znalazł kapitalny kształt formalny: przyjazd dziadków jest tu tradycyjną okazją do robienia zdjęć i wtedy wszystko się roztrzyga i trzeba zauważyć jak znakomicie to jest ukazane. To jest własnie mistrzowska reżyseria i to jak opisuje spokojnie i jakby beznamiętnie egzystencję Jarettów markując jednocześnie istniejące rysy, które stopniowo bedą się pogłebiać odsłaniając prawdę o rodzinie.
No i oczywiście odpowiednia dramaturgia.
Pozdrawiam.

grzelarek

Bardzo intrygująca dyskusja, która dyskusją po niekąd nie jest, ale nosi wszelkie znamiona próby narzucenia własnego postrzegania swiata każdemu innemu kto widzi go nieco inaczej. Kto atakuje, a kto się tu broni pozostawiam do interpretacji każdemu kto przeczyta mój komentarz. Ja mam na ten temat zdanie wyrobione.
Bardzo wiele słów, no i może treści tudzież jednak napiszę szczerze już w połowie zmeczył mnie ten psycho/socjo "bełkot". Bez urazy, ale Boże strzeż mnie przed psychiatrami i psychoanalitykami. Są jeszcze gorsi niż księża katoliccy (katoliccy bo tylko takich niestety znam więc nie będę wydawał opini o innych przejawach chrześcijaństwa). Oni w większości również uważają, że jesteś z nami albo przeciw nam (a tak podskurnie to nie dyskutuj, nie podważaj, nie głoś własnych opinii na tematy, które już dawno Boska Opatrzność jednoznacznie określiła; i pamiętaj to przez nas przemawia głos Pana! :D).
ALLELUJA!

gandalfszalony

PS.
TO FORUM JAK MNIEMAM ISTNIEJE WYŁĄCZNIE PO TO ABY PREZENTOWAĆ WŁASNE OPINIE NA TEMAT PREZENTOWANYCH NA NIM OBRAZÓW, A NIE DO PREZENTOWANIA WŁASNYCH OPINII NA TEMAT INNYCH OPINII.

ALLELUJA po raz wtóry i ostatni. :D

Pozdrawiam wszystkich uczestników, tych pro- i tych kontra.

Malutkie i ostateczne PS.
Tak swoją drogą to pisząc powyższe i inne teksty w kwestii "Ordinary People" to tak jednym okiem właśnie zerkam na ten obraz i muszę stwierdzić, że mnie osobiscie on dość znudził (pomimo wszelkich ochów i achów na jego temat, które zapewne w większości są zgodne z prawdą), na tyle że nie odważę się nawet go ocenić bo mógłbym być nieobiektywny. Tym bardziej, że już nie za bardzo chce mi się go nadal oglądać (może to ta późna pora, ale obawiam się, że wcześniejsza projekcja w TV znurzyłaby mnie jeszcze wcześniej). I nie obawiam się tego napisać pomimo, że z pewnością znajdą sie tacy, którzy mnie za to solidnie zjebią :D. No ale cóż, nie tylko swięci garnki lepią i nie tylko "super mózgowcy" i "mężowie opatrznościowi" filmy oglądają i też prawo do swojego zdania mają.

gandalfszalony

No i sorki za ten "byczek" (chyba wściekły), oczywiście "podskórnie" pisze się przez "ó". Umknął mi ten szczegół podczas korekty przed zapisaniem. :D

Tylko bez durnych lub co najmniej nieciekawych komentarzy, proszę...

ocenił(a) film na 10
gandalfszalony

Bełkot to jest to co napisałeś.
Bardzo interesujące jest też to, że cię film znudził - to rzeczywiście poważny argument ,aby się przyłączyć do dyskusji.
Nie zaśmiecaj tematu jak nie masz nic do powiedzenia.

ocenił(a) film na 10
gandalfszalony

Dla tych co nie potrafią czytać ze zrozumieniem, zwracam uwagę, że tematem tego wątku było to, że "Zwyczajni ludzie" to "duuuża wtopa" Akademii i o tym można tu dyskutować używając argumentów, a nie pisać bełkotliwie coś o psychiatrach i psychoanalitykach.
Do swojego zdania gandalfieszalony każdy ma prawo oczywiście, ale trzeba pisać na temat i tylko wtedy jeśli rzeczywiście coś istotnego ma się do powiedzenia (oczywiście trzeba się też wykazać zrozumieniem filmu), bo inaczej to jest tylko zaśmiecanie forum.

ocenił(a) film na 10

Nic dodać, nic ująć. Ten film wraz z Buntownikiem są w czołówce filmów obyczajowo-psychologicznych. Filmów, gdzie główny bohater, dzięki relacji terapeutycznej przechodzi przemianę i wywlekane są brudy z domowego ogniska. Podobnie jak w Buntowniku świetna rola ciepłego, dobrego terapeuty - Hirsha. Ale też Hutton i Sutherland zasługują na pochwałę. Oscary w pełni zasłużone. Jestem świeżo po chyba 5 seansie. I tak jak kiedyś film mnie porusza do głębi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones