Przystojny, mówiący spokojnie niskim głosem, pykający fajkę dziadunio, który rzuciwszy żarcik zbiera salwy śmiechu od rozczulonych słuchaczy.
Taki wizerunek Kościoła przebija z "xABo".
Nie zmienia to faktu, że ksiądz jest zawsze przede wszystkim księdzem, członkiem moralnie i intelektualnie wątpliwej organizacji, finansowany ze środków nieopodatkowanych, pozostających poza wszelką kontrolą.
Dodatkowo smutne są postawy rozmówców xABo, zwracających się do niego albo w kwestiach fantazyjnych (czy ktoś tam będzie zbawiony?), albo w banalnych sprawach codziennych, którymi o niebo lepiej zajmie się pierwszy z brzegu psycholog.
Film jest próbą ocieplenia wizerunku podejrzanej instytucji osobą medialno-banalnego myśliciela.
Dla mnie wymowę filmu ratuje ostatni monolog - w jakiego boga nie wierzę. Przez pozostałą część miałam mieszane uczucia. W większości to laurka o człowieku w rozterkach. Ale to i tak nieodrodny syn tej skompromitowanej instytucji.
To jest w ogóle jedna z nielicznych wartych cokolwiek scen tego filmu. Większość stanowią sceny podróży, podpisywania książek, okraszone co jakiś czas bon-motami... Wszedłem, żeby ocenić, wahając się gdzieś między 3 a 4, bo jest serialnie rozczarowany i mam wrażenie, że Boniecki i środowisko TP zasługiwałoby na jakiś lepszy dokument, ale bardzo zaskoczyły mnie wysokie oceny i te pisane z wysokiego C recenzje. Mam wrażenie, że nie oceniają filmu, tylko fantazję oceniających o człowieku, którego film miał pokazać (a nie pokazał, w moim odczuciu).
Pykający fajkę dziadunio? Wizerunek Kościoła? Jak to się jedno z drugim łączy? To nie jest film o KK, to jest film o Bonieckim. On sam jest bardzo krytyczny wobec polskiego Kościoła, jego upolitycznienia, sympatyzowania z PiSem czy czarownikiem z Torunia. między innymi dlatego ma zakaz wypowiadania się w mediach. W pewnym sensie on sam jest antyklerykałem. Twój wpis jest niesprawiedliwy wobec samego bohatera filmu. A rozmówcy Bonieckiego mają go prawo pytać o co chcą bo oni mają prawo widzieć w nim przewodnika duchowego. Powinieneś to uszanować. Nie Tobie decydować o tym czy ze swoich wątpliwości będą się zwierzać księdzu czy psychologowi, z całym szacunkiem. Odebrałeś film przez pryzmat swoich uprzedzeń do KK, do którego ja też jestem uprzedzony, ale trzeba umieć rozdzielić pewne sprawy.
Dokładnie, mimo ze juz nie chodzę do KK to jestem człowiekiem który kiedyś marzył że taki bedzie każdy ksiądz. Moj ojciec czyta TP od lat sześćdziesiątych i ja przy okazji też i uważam że takie środowiska jak Ci ludzie powinny być promowane a nie fanatycy z RM czy partii.
Źródłem tych nieopodatkowanych środków są dobrowolne datki osób, które zgodnie z wolną wolą przekazują je na instytucję w ich oczach godną by ją wspierać. Dlaczego lewackie fundacje i czasopisma nie utrzymują się z pieniędzy swoich sympatyków tylko doją Państwo? Poza tym co to znaczy "pieniądze poza kontrolą"? Czy te definicje spełnia wspieranie finansowo lewackich bojówek przez warszawski ratusz?
Przecież prawicowe pisma też dostają publiczne pieniądze, tyle że od Ministerstwa Kultury.
A od jakiego ministerstwa dostaje pieniądze Kościół Katolicki w Polsce? Bo moja wypowiedź odnosiła się do bólu lewackiej doopy o to, że ludzie dający na tacę nie deklarują tego do Urzędu Skarbowego. Widocznie ci ludzie mają do instytucji Kościoła większe zaufanie niż do innych instytucji czy to z prawej czy lewej strony a z jakiegoś powodu nawet komuna nie opodatkowywała KK. Tyle, że dzisiejsi hunwejbini polpotowcy mają coraz większe apetyty na władzę bo wszak kontrola to element władzy, prawda? Prawicowcy z kolei nawet jeśli nie po drodze im z KK to w tej kwestii siedzą cicho. Wyjaśnione?
Od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na zabytki, co jest chwalebne. I fakt, taca opodatkowana nie jest.....jak w każdym kraju UE, nawet we Francji.
Ok. Uświadomiłeś mi parę rzeczy za co dziękuję. Natomiast jak już wspomniałem wyżej, moja wypowiedź została sformułowana w kontekście wypowiedzi przedmówcy. Przytaczane przez Ciebie obiektywne fakty stanowią w zasadzie didaskalia wobec dramatu jakim jest poziom sformatowania niektórych umysłów. Prześledź język, jest ważny, zwłaszcza we fragmencie "ksiądz jest zawsze przede wszystkim księdzem, członkiem moralnie i intelektualnie wątpliwej organizacji, finansowany ze środków nieopodatkowanych, pozostających poza wszelką kontrolą". Pozwolę sobie zacytować w kontrze być może nazbyt często przywoływanego Zbigniewa Herberta ale trudno się powstrzymać Potęga smaku:
"Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
(Marek Tulliusz obracał się w grobie)
łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
składnia pozbawiona urody koniunktiwu. "