Dobry film portretujący z wyczuciem i dyskretnie wspaniałego człowieka przede wszystkim, nie tylko księdza, na którego, o czym nie można nie wspomnieć, nałożony został przez zwierzchników zupełnie niezrozumiały zakaz wypowiadania się w mediach. Dokument stawia wiele pytań o człowieczeństwo i kondycję Kościoła, ale nie pozbawiony jest humoru.
Bohater jest filmowany jako ktoś będący ciągle w drodze, wciąż otaczany ludźmi i ich historiami, umiejący słuchać. Jego odpowiedzi na stawiane mu często życiowe pytania nie są przeładowane słowami, ale są efektem głębokich doświadczeń i przemyśleń, esencją, choć wobec niektórych pytań ksiądz pozostaje bezradny. Poza przebywaniem z ludźmi i posługiwaniu im wytrwale jako kapłan, ksiądz Adam poświęca czas na wyciszenie się i przebywanie sam na sam z Bogiem.
To także film o starości w różnych jej aspektach – wspominaniu swojej drogi życia, zwalnianiu tempa, zmaganiu się ze słabością ciała.
Długo po obejrzeniu rezonują ostatnie słowa – litania: W jakiego Boga nie wierzę? Myślę, że wiele z osób, które odeszły z Kościoła, ma taki zafałszowany obraz Boga, w jakiego nie wierzy ksiądz Adam: w Boga, który czyha, by przyłapać człowieka na grzechu lub słabości. W Boga, który kocha cierpienie. W Boga, który nie pozwala ludziom zwracać się do Siebie w sposób poufały. W Boga, którym można z łatwością manipulować jak dobrotliwym dziaduniem. W Boga niezdolnego do uśmiechu nad wieloma pomyłkami człowieka. W Boga, który wysyła ludzi do piekła. W Boga, który wymaga egzaminów zdanych na 100 procent...
Polecam film tym, którzy spotkali wyłącznie niedobrych kapłanów na swojej drodze. Są i tacy, jak ksiądz Adam: ludzcy, słuchający, oddani posłudze. Warto poszukać.