50 minuta filmu... "o co chodzi?" :D
Na prawdę dziwna produkcja. Na początku myślałam, że to dziecko z zajęczą wargą jest autystyczne. Po kilku scenach "rozmów" z dziewczynką (mam tu na myśli rozpaczliwe próby nawiązania jakiegokolwiek kontaktu z jej tępą, wpatrzoną w nicość twarzą) film przeistoczył się w...
wydawać by się mogło, że film o niczym - takie pierdy o dupie Maryni. jednak, gdy widz głębiej się zastanowi, przeanalizuje, wyłapie pewne "perełki" (znaczenie konkretnych scen), to wychodzi z tego nawet spoko kino, niekoniecznie horror. film posiada delikatny klimat