W tym filmie brak jest jakiegokolwiek napięcia. Na początku faktycznie zagadkowy, ale później to stek bzdur. Z filmu wynika, że większość rodziców znęca się nad dziećmi i kaleczy je dla przyjemności, o dziwo problem nie dotyczy tylko biednych rodzin. Co ciekawe nad niemowlakiem rodzice dziewczynki również się znęcali co jest zupełnie niepotrzebną komplikacją w fabule.
Cały scenariusz napisany bez zastanowienia na kolanie. Dlaczego?
Scena w której kochający ojciec dziewczynki ginie, mimo że się nad nią pastwi i ją molestuje, mówi jej żeby zaopiekowała się bratem. Bardzo troskliwy tatuś.
Nikt nie zwrócił uwagę na siniaki niemowlaka po wypadku, skoro było bite regularnie, to chyba można by stwierdzić czy siniak jest świeży, czy też nie.
Do siniaków dziewczynki taka sama uwaga, gdyby do szkoły w Polsce dziecko posiniaczone przyszło, to rodzice z marszu mają lipę. Tutaj wmawia się, że dziewczynka była niesforna.
Nikt nie zastanawiał się nad przedmiotami które same się ruszają
Kobieta słyszy dźwięki. ? No właśnie, po prostu je słyszy.
Sceny które pozbawione są sensu i przedłużają film, co wynudza widza, nie wmawiajcie mi, że nie zrozumiałem łącznie 20 minut filmu, w których dziewczynka patrzy się przez okno, bo tam nie ma nic do zrozumienia.
Każdy normalny człowiek w przypadku gdy dziecko jest świadkiem drastycznych zdarzeń jest pod ścisłą kontrolą psychiatry, z kolei gdy sobie nie radzi ląduje w szpitalu dla umysłowo chorych.
Dziewczynka która sama miała przesrane w życiu, bo ją bili, bez powodu morduje dzieci z miasteczka.
Scena kiedy tuli się do brzucha i gwiżdże, w ogóle to gwizdanie to kolejna komplikacja fabuły, żeby wielbiciele filmu zarzucali argumenty innym "nie rozumiesz".
Dziewczynka wyszła z przyjęcia, za nią opiekunka 10 sekund później, a w następnej scenie szuka jej samochodem i znajduje dopiero w nocy. Teleportowała się?
Dziewczynka potrafiła zawładnąć dziećmi z całego miasta ale nie mogła sobie poradzić z rodzicami, poza tym scena jak małżeństwo siedzi przy stole i się nie rusza, no szkoda słów.