Według mnie powinien wygrać De Niro, bo kreacja w Silver Linings Playbook bardzo dobra. konkurencja mocna, to fakt. Jednakże, liczę na Roberta!
A ja się pytam, czemu Leo DiCaprio nie został nwet nominowany? Chyba krytycy za nim nie przepadają...
Mój typ to Tommy Lee Jones , choć sam "Lincoln" raczej przeciętny . Oby to nie miało wpływu na ocenę roli aktorów .
słyszałem opinie wg ktorych "waltz czyni <<django>>", ludzie mowia ze jest esencja tego filmu, dominuje i przycmiewa. sam nie widzialem jeszcze ale jestem bardzo ciekaw. narazie postawilbym na lee jonesa, bo pierwszy raz od dawna postac drugoplanowa wywarla na mnie takie wrazenie. no ale moze to kwestia samej postaci i scenariusza.
też jestem za nim, to jedyna rola z nominowanych jaką widziałam(bo trailerów nie liczę) i uważam że był lepszy niż w bękartach, był cóż, bezbłędny:)
Sądzę, że walka o zwycięstwo rozegra się pomiędzy Tommy Le Jonsem, a Robertem De Niro. O Hoffmanie jest cicho, jak by w ogóle nie był nominowany, a dodatkowo akademia nie przepada za Mistrzem. Arkin ma szczęscie, że dostał nominację, na nic więcej nie może liczyć. Waltz był by zdecydowanym faworytem gdyby nie to, że już jednego Oscara dostał 3 lata temu, za bardzo podobną rolę w bardzo podobnym filmie tego samego reżysera. To bardzo redukuje jego szanse.
Oczywiście Waltz, te jego dialogi, jest po prostu genialny nawet bez krzyków i wybuchów emocji , jeszcze Samuel L jackson też wymiatał , no ale 2 aktorów z 1 filmu dać nie mogli ;/
Waltz by zdecydowanie najlepszy w Django. Po nim najlepszy byl SLJ. Di Caprio zagral dobrze ale to nie byla rola dla niego. Momentami wygladal komicznie
Bardzo mi się podobało rola De Niro. I myślę, że ma spore szanse na Oscara (Akademia nie musiałaby "wysilać" się i kombinować dla niego statuetki za całokształt).
Akademia lubi takie "przypadki". A taki Oscar dostawali również wcześniej nagrodzani za role, jak Sidney Poitier (pierwszy Oscar za "Polne lilie" - 1964), czy Paul Newman. W tym drugim przypadku Newman najpierw dostał honorowego Oscara (1986 r.), by w roku następnym otrzymać go ponownie... ale już za rolę pierwszoplanową w "Kolorze pieniędzy".
Widziałem wszystkich oprócz phillipe'a i stwierdzam, że Waltz był najlepszy, ale Akademia wybierze Lee Jones'a tylko dlatego, że grał w Lincolnie. Spore wrażenie zrobił też Arkin, chcociaż zagrał w kilku scenach. Natomiast De Niro to był De Niro i chciałbym, żeby dostał Oscara., zaraz po Waltz'ie to mój faworyt :)
Kibicuję Waltzowi, tym niemniej uważam, że brak nominacji dla DiCaprio jest kpiną i skandalem. Zastanawiam się kiedy ten znakomity aktor zostanie doceniony? Sadzę, że łatka pięknej buzi, którą przypięto mu po Titanicu już dawno się dezaktualizowała. Jest naprawdę świetny i niemal każdy kolejny film (poza fatalną Incepcją) jest tego dowodem. Wczoraj oglądałam Django-zagrał rewelacyjnie!
De Niro odwalił kawał dobrej roboty, ale w porównaniu do roli z "Django"... trzymam kciuki za Waltza! :)
brak nominacji dla DiCaprio co roku to żart, facet praktycznie każdym swoim filmem udowadnia, że na niego zasługuje. "Django" najlepszym przykładem.
Prawda, wielka szkoda, w "Skyfall" był rewelacyjny, chociaż coś mi mówi, że Oscar za "To nie jest kraj... " nie będzie jedynym w jego karierze ;]
Waltz/Lee Jones/Hoffman ta trójka ma moim zdaniem największe szanse, osobiście kibicuję Waltzowi
De Niro w Poradniku też zgrał bardzo dobrze, ale jak dla mnie było go w tym filmie trochę za mało jak na Oscara